Fryderyk Gerbowski: Od każdego zawodnika próbuję się czegoś nauczyć
O wolnym czasie, podsumowaniu sezonu, podejściu do zbliżającej się matury, treningach z pierwszym zespołem i możliwościach jakie mu dają, a także gdzie widziałby się za kilka lat - między innymi o tym porozmawialiśmy z młodym pomocnikiem Wisły Płock Fryderykiem Gerbowskim.
Czy możesz nam zdradzić jak spędziłeś wolny czas pomiędzy sezonami?
- Wolny czas spędzałem w domu rodzinnym w Warszawie, z dziewczyną, znajomymi. Starałem się po prostu odpoczywać. Na dalsze wyjazdy nie było czasu.
Za rok czeka Cię matura, pierwszy poważny egzamin w życiu. Czy to dla Ciebie przykry obowiązek, czy jednak przykładasz większą wagę do nauki?
- Uważam, że matura to absolutny obowiązek. Dlatego muszę jak najbardziej skupić się na nauce, żeby nie było potem problemów z zaliczeniem egzaminu maturalnego. Przez cały rok chciałbym się doszkalać indywidualnie.
Jak oceniasz zakończony sezon drugiego zespołu?
- Uważam sezon za dobry. Może nie rewelacyjny, bo ostatecznie nie udało się nam uzyskać promocji do trzeciej ligi. A zabrakło nam naprawdę niewiele. Głowa do góry, mam nadzieję, że w kolejnym sezonie osiągniemy ten cel.
A jak oceniłbyś indywidualnie ten sezon?
- Oczywiście, że można wznieść się na wyższy poziom. Uważam, że za mną dobra runda. Wiadomo, że omijały mnie czasem treningi przez kontuzje, nad czym ubolewałem. Zdaję sobie sprawę, że mogło być lepiej. Jak na defensywnego pomocnika to liczby też miałem całkiem znośne.
Co znaczą dla Ciebie treningi z pierwszym zespołem?
- To dla mnie spełnienie marzeń. Od dziecka chodziłem na mecze ekstraklasy, przyglądałem się zawodnikom. Uważam, że da mi to bardzo dużo, gra jest szybsza, łapie się cenne doświadczenie od kolegów z szatni. W zasadzie od każdego zawodnika próbuję się czegoś nauczyć. Dotychczas największym przykładem był dla mnie Alan Uryga. On pewnie nawet o tym nie wie, bo starałem się tego nie pokazywać. Obecnie największe wrażenie robi na mnie Rafał Wolski. Mamy w miarę podobny styl gry.
Bartek Zynek i Kuba Witek debiut w pierwszej drużynie mają już za sobą. Pozostajesz jeszcze Ty, Brian Galach i Beniamin Czajka. Kto z tej trójki Twoim zdaniem zadebiutuje jako pierwszy?
- Wiadomo, że chciałbym, żeby chodziło o mnie (śmiech). A prawda jest taka, że każdy z nas na ewentualną szansę będzie musiał bardzo ciężko pracować. Ja byłem już chyba całkiem blisko debiutu. Nie udało się, ale ja absolutnie się nie załamuję, skupiam się na dalszej pracy.
A jakie cele stawiasz sobie na nadchodzący sezon?
- Przede wszystkim chciałbym już na stałe być zawodnikiem pierwszego zespołu. To dla mnie cel numer jeden. Oczywiście marzę też o debiucie, czekam na ten moment, ale zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze dużo pracy.
A gdzie widzisz siebie za trzy lata?
- Marzeniem każdego piłkarza jest wyjazd zagraniczny. Nie mam sprecyzowanych upodobań co do klubu, ale najbardziej przemawia do mnie liga włoska.