Karol Angielski: Kamień spadł nam z serca
W miniony piątek 28 września Wisła Płock pokonała Lechię Gdańsk 1:0 (0:0) i tym samym odniosła pierwsze domowe zwycięstwo w rozgrywkach. Długi czas oczekiwania na zgarnięcie pełnej puli punktów w meczu rozgrywanym na Stadionie im. Kazimierza Górskiego przerwał Karol Angielski, który swoim trafieniem z 75. minuty spotkania z ówczesnym wiceliderem LOTTO Ekstraklasy zapewnił nam końcowy triumf!
- Tak naprawdę mieliśmy mecz pod kontrolą, bo tak jak trener powiedział ustawiliśmy się w defensywie, byliśmy wszyscy blisko siebie i czekaliśmy na swoje sytuacje, które mogliśmy wykorzystać już w pierwszej połowie. Wpadła jedna bramka, którą strzeliłem i cieszę się bardzo, powiem szczerze kamień spadł nam z serca, bo długo czekaliśmy na wygraną u siebie. Teraz jedziemy do Szczecina, musimy się przygotować i wyjść tak samo skoncentrowani jak na Lechię, być drużyną na boisku i zwyciężyć po raz kolejny - powiedział Angielski.
Dla Karola gol strzelony przeciwko gdańszczanom był trzecim z rzędu w barwach Nafciarzy. Oprócz Lechii nasz 22-letni napastnik do kapitulacji zmusił również bramkarzy Cracovii oraz Siarki Tarnobrzeg. Jedynie z Górnikiem Zabrze jak dotąd nie udało mu się trafić do siatki rywali, co oznacza, że jego dotychczasowy bilans to cztery występy (248 minut na boisku) w niebiesko-biało-niebieskiej koszulce i trzy zdobyte bramki.
- Na każdym treningu skupiam się na wykończeniu akcji, bo gram na takiej pozycji, na której muszę kłaść na to największy nacisk. Cieszę się, że piłka mnie szuka i w ten sposób mogę pomóc zespołowi. Obrońca ma bronić, napastnik ma strzelać, a wszyscy sobie pomagać - tłumaczył Karol.
Pierwszy raz w rozgrywkach ligowych "Anglik" pojawił się na szpicy, w związku z czym na skrzydło przesunięty został najlepszy strzelec drużyny Dariusza Dźwigały - Ricardinho. W pojedynku z zespołem Piotra Stokowca ta przedmeczowa zmiana zdała egzamin, bowiem Wiślacy ograli faworyzowanego przeciwnika, po ciosie zadanym przez zawodnika grającego z numerem 19.
- Z Ricardinho dobrze dogadujemy się na boisku. Trener tłumaczy nam jak mamy się poruszać, jesteśmy mobilnymi zawodnikami tak więc zarówno ja jak i Riko możemy też występować na boku, więc nie ma dla nas większej różnicy kto wyjdzie z przodu, a kto na skrzydle. Liczy się cały zespół i zwycięstwo. Trzy punkty były nam bardzo potrzebne i trzeba teraz zacząć pracować nad Pogonią Szczecin - zakończył nasz rozmówca.