Król jest jeden - Ricardinho!
Po meczu z Zagłębiem Sosnowiec (2:0) znaleźliśmy się dokładnie w połowie rundy zasadniczej sezonu 2018/2019, a Nafciarze w tym momencie zajmują 10. miejsce w ligowej tabeli. Najlepszym strzelcem drużyny z 9. golami na koncie jest Ricardinho, który swoim wynikiem zdeklasował innych najskuteczniejszych zawodników Wisły Płock w tej części rozgrywek ekstraklasy!
Żaden inny piłkarz naszego klubu na półmetku rozgrywek nie miał na swoim koncie aż tylu trafień, co napastnik z Brazylii. Dotychczas atakujący z Ameryki Południowej dziewięciokrotnie wpisał się na listę strzelców, pokonując bramkarzy: Górnika Zabrze, Wisły Kraków, Arki Gdynia, Legii Warszawa, Jagiellonii Białystok, Zagłębia Lubin, Śląska Wrocław oraz Zagłębia Sosnowiec.W lidze 29-latek pochodzący z São Paulo trafia średnio co 133. minuty, a że do końca jesieni pozostało jeszcze pięć ligowych kolejek (450. minut grania) to zachowując częstotliwość konto bramkowe naszego snajpera powinno jeszcze się powiększyć. Z tej okazji specjalnie dla naszych sympatyków przygotowaliśmy konkurs.
Brazylijczyk miał więc udział przy prawie czterdziestu procentach trafień Nafciarzy, ale pod tym względem nieznacznie wyprzedza go Paweł Miąszkiewicz, który w sezonie 1997/1998 zanotował siedem trafień w 17 meczach. Dorobek znakomity i nieważne, że Miąszkiewicz zdobywał gole przede wszystkim ze stałych fragmentów gry. Grał przecież jako pomocnik.
Siedem goli w sezonie 2003/2004 strzelił także Ireneusz Jeleń, który od 2002 roku klubową klasyfikację najlepszych strzelców jesienią wygrywał w sumie czterokrotnie i tylko raz podzielił się pozycją lidera z Seadem Ziliciem. Irek przygodę z naszym klubem rozpoczął od pięciu sztychów w swojej debiutanckiej rundzie w ekstraklasie, dwanaście miesięcy później wykręcił "siódemkę", następnie znów "piątkę" i wreszcie w sezonie 2005/2006 wraz z Bośniakiem zaliczyli po 4 trafienia. Po stronie zdobytych bramek u Nafciarzy widniały wówczas odpowiednio liczby: 17, 21, 17 i 16.
Jesienią 1999 roku najczęściej, bo pięciokrotnie do siatki rywali trafiał Mariusz Nosal. Nosal w klubowej klasyfikacji jesiennych łowców bramek zwyciężył także w kolejnych rozgrywkach. Tym razem jednak jego cztery bramki oznaczały, że pierwszą lokatę dzielił z Markiem Saganowskim. Łączna liczba goli wynosiła wtedy odpowiednio 18 i 16.
Cztery to zresztą najczęściej powtarzający się wynik strzelecki w pierwszej części rozgrywek. Wydaje się, że przykład Nosalowi, Saganowskiemu, Jeleniowi oraz Ziliciowi dali tutaj Rafał Siadaczka i Adam Majewski. Miało to miejsce po historycznym awansie do elity w 1994 roku. Jesienią nasz najlepszy w tamtym okresie snajper - Siadaczka miał w zespole godnego rywala, w osobie naszego wychowanka Majewskiego, bowiem obaj Panowie strzelili po cztery gole, co stanowiło połowę ówczesnej zdobyczy w 17 meczach.
Tyle samo bramek mieliśmy na koncie po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2016 roku, kiedy jedna czwarta trafień Wiślaków była autorstwa Hiszpana José Kanté. Obcokrajowcy w ostatnich trzech latach zdecydowanie zdominowali listy strzeleckie w Płocku. W poprzednich rozgrywkach po piętnastu spotkaniach drogę do bramki przeciwnika znaleźliśmy 18 razy, a najlepiej indywidualnie prezentował się Urugwajczyk z hiszpańskim paszportem Nico Varela, który powtórzył wcześniejszy wyczyn między innymi Kanté.
Najgorszą w historii rundę w rozgrywkach ekstraklasy zanotowaliśmy w drugiej połowie 2006 roku. 11 bramek dało nam ledwie 9 punktów, a najskuteczniejszym strzelcem był wtedy... środkowy obrońca Paweł Magdoń z trzema trafieniami. Obecnie Ricardinho ma trzy razy więcej goli na koncie, a tak jak już wspominaliśmy nie zamierza na tym poprzestać, choć już dawno zapisał się w kronikach złotymi zgłoskami!