Marcin Warcholak: Kluczem poprawa skuteczności
Cztery poprzednie sezony lewy obrońca Wisły Płock Marcin Warcholak spędził w Arce Gdynia. Dziewięciokrotnie mierzył się na boisku z Nafciarzami. Jeden z tych pojedynków szczególnie zapadł mu w pamięci. Akurat taki, którego w Płocku zbyt dobrze nie wspominamy.
Zanotowaliśmy dwa remisy i dwie porażki, co trudno uznać za udany start rozgrywek. Jak w szatni oceniacie początek sezonu 2018/2019?
Marcin Warcholak: Dwa punkty na dwanaście możliwych to bardzo zły bilans. Czujemy spory niedosyt, przede wszystkim po dwóch pierwszych kolejkach. Przeciwko Lechowi Poznań i Górnikowi Zabrze graliśmy w dobrym stylu i powinniśmy zdobyć co najmniej cztery oczka. Ewidentnie, głównie w Zabrzu, zawiodła skuteczność. Mamy świadomość, że rywale uciekają, więc najwyższy czas dopisać do dorobku trzy punkty.
Znasz dobrze gdyński zespół. Czego możemy spodziewać się ze strony Arki?
Mecz, jak każdy w ekstraklasie, na pewno będzie trudny. Arka pod wodzą nowego trenera stara się zmienić swoje oblicze. Częściej utrzymywać się przy piłce, kreować wydarzenia na boisku. Wcześniej styl tej drużyny był inny. Myślę jednak, że powinniśmy skoncentrować się na sobie. Jeśli zagramy na miarę swoich możliwości, a dysponujemy naprawdę silnym zespołem, to zwyciężymy. Warunkiem koniecznym i to nie tylko w tym meczu jest oczywiście poprawa skuteczności.
Mecz przeciwko byłym kolegom często wywołuje dodatkowe emocje. Czy serce zabije Ci mocniej?
To naturalne, że czuję szacunek i sentyment do klubu, w którym spędziłem cztery ostatnie sezony. Ale, przed startem tego sezonu drużyna Arki bardzo się zmieniła i w jej składzie nie ma już wielu moich kolegów. Jeśli dane mi będzie wyjść na boisko, zrobię wszystko by trzy punkty zdobyła Wisła. W czasie meczu sentymenty przestają się liczyć. Chciałbym, żeby od tego właśnie spotkania zaczęła się nasza zwycięska seria.
Miałeś okazję kilka razy zagrać przeciwko Wiśle. Który z meczów zapamiętałeś szczególnie.
Na poziomie pierwszej ligi i ekstraklasy graliśmy z Wisłą dziewięciokrotnie. Najmilej wspominam kończący jesienną część rozgrywek mecz jeszcze na zapleczu ekstraklasy. Po emocjonującej grze wygraliśmy 4:2. Mecz bardzo efektowny, wysoka frekwencja na trybunach. I oczywiście stawka. Starcie dwóch czołowych ekip pierwszej ligi, które kilka miesięcy później świętowały awans do ekstraklasy. Takie pojedynki zostają w pamięci na długo.
*****
Rozmowę z Marcinem Warcholakiem znajdziecie również w najnowszym numerze oficjalnego magazynu piłkarskiej Wisły Płock - Czas Wisły #99.
FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl