Merebashvili: Mam dodatkową motywację
Zawodnikiem, który najpóźniej dołączył do drużyny prowadzonej już przez Kibu Vicuñę był Giorgi Merebashvili. Skrzydłowy Wisły jeszcze we wtorek wystąpił w wyjazdowym spotkaniu Gruzji z Łotwą (3:0), a już dzień później był w Płocku, gdzie zespół intensywnie przygotowuje się do niedzielnego meczu z Zagłębiem Lubin (21 października, godz. 15:30).
Ze względu na pobyt na zgrupowaniu kadry i późny termin rywalizacji z Łotyszami w Rydze jako ostatni poznał nowego szkoleniowca Nafciarzy. - Trener bardzo ciepło mnie przywitał, podczas pierwszego spotkania i odniosłem pozytywne odczucia. Wyjaśnił mi swoją wizję taktyczną i ogólnie piłkarską, którą będzie wprowadzał do Wisły Płock. Dla mnie były to dobre informacje, ponieważ trener preferuje atakujący styl gry, bardzo ofensywny z wykorzystaniem techniki. Sam jestem zawodnikiem, który głównie skupia się na atakowaniu, dlatego byłem miło zaskoczony planem na naszą grę. Teraz wszystko zależy od nas - zawodników, ponieważ to my wychodzimy na boisko i wykonujemy swoją pracę. Musimy realizować zamiary taktyczne naszego trenera, bo w innym przypadku rezultat będzie odwrotny od oczekiwanego. Na tą chwilę jestem szczęśliwy, usłyszałem od trenera, że we mnie wierzy i ufa moim umiejętnością. To bardzo ważne słowa dla mnie, przyjemnie jest słyszeć, że szkoleniowiec na Ciebie liczy. Powoduje to, że mam dodatkową motywację i wymagam od siebie jeszcze więcej niż do tej pory - powiedział Merebashvili.
Wspomniane zgrupowanie oraz dwa mecze reprezentacji Gruzji nasz pomocnik może zaliczyć do udanych. Co prawda w pierwszym z nich z Andorą (3:0) nie pojawił się na boisku, ale już rewanżowe starcie z Łotwą (3:0) rozpoczął w podstawowym składzie i na początku wywalczył rzut karny, którego nie wykorzystał jednak Valeri Qazaishvili.
- To było znakomite 10 dni dla mnie i całej drużyny narodowej. Rozegraliśmy bardzo ważne mecze w historii gruzińskiej piłki. Jestem dumny, że jestem częścią tej reprezentacji. Mam nadzieję, że podtrzymamy naszą zwycięską passę i będziemy ją kontynuować. Wygraliśmy już grupę, ale zostały nam jeszcze dwa mecze (z Andorą i Kazachstanem - przyp. red.), które będą również istotne w przyszłości. Następnie czekają nas półfinały i finały. Mam nadzieję, że wygramy kolejne spotkania i zapiszemy się w historii Gruzji - kontynuował Giorgi.
Pewne październikowe zwycięstwa zapewniły Gruzji pierwsze miejsce w grupie 1 dywizji D, co oznacza awans o klasę wyżej oraz grę w play-off o awans do Mistrzostw Europy 2020. Warto przy tym wspomnieć, że w dotychczasowych czterech spotkaniach Ligi Narodów oprócz skutecznej ofensywy (9 bramek w 4 meczach) imponować mogła gra defensywna drużyny Vladimira Weissa, która póki co nie została sforsowana. Czy w związku z tym szansę gry - kosztem niego - w drużynie narodowej mogą otrzymać mniej doświadczeni zawodnicy?
- Nie wydaję mi się, żeby w tej chwili nastąpiło dużo zmian w składzie. Trener powiedział nam, że szuka właśnie takiej gry jaką prezentujemy obecnie. Nie ma teraz czasu żeby rotować składem i sprawdzać nowych, młodych zawodników. W meczu przeciwko Andorze swoją szansę dostał Otar Kiteishvili. który jest utalentowanym zawodnikiem grającym już w przeszłości w narodowych barwach. Drugim takim graczem jest Lasha Dvali, który co ciekawe dostał szansę na nietypowej dla siebie pozycji lewego obrońcy, gdy w klubie nominalnie zajmuje środek defensywy. Oczywiście mamy zaplecze piłkarskie, powołanych zostało 24 zawodników, jednak mamy jeszcze około 10 piłkarzy, którzy zasługują na szansę reprezentowania swojego kraju. Wydaję mi się, że mogą nastąpić drobne zmiany, ale na pewno niezbyt duże. Zależy nam na zdobyciu jak największej ilości punktów, ponieważ jeśli zdobędziemy ich więcej niż zwycięscy innych grup, to mecz w kolejnej fazie rozegramy u siebie - tłumaczył Mereba.
30. występ Giorgiego w reprezentacji to w tym momencie już historia. Teraz przed gruzińskim pomocnikiem i resztą naszych zawodników kolejna ligowa konfrontacja, w której w niedzielę, 21 października, o godzinie 15:30 zmierzymy się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Mając w pamięci poprzednią potyczkę z Miedziowymi na Dolnym Śląsku zapytaliśmy Merebashviliego właśnie o tamto spotkanie, w którym 32-letni skrzydłowy z Tbilisi całkowicie odmienił jego losy.
- Pamiętam doskonale ostatnie spotkanie w Lubinie, rozmawiałem nawet o nim ostatnio z moją żoną. Wróciłem wtedy ze zgrupowania reprezentacji i dwa dni później mieliśmy mecz ligowy. Pojawiłem się na boisku w drugiej połowie meczu, gdy Wisła przegrywała 0:2. Zaliczyłem asystę i wywalczyłem rzut karny. Ostatecznie zremisowaliśmy 2:2, jednak mogliśmy spokojnie wygrać. Mam nadzieję, że tym razem wygramy, ponieważ - po słabym starcie - bardzo nam zależy, żeby zacząć regularnie punktować. Zagłębie podoba mi się ze swojego stylu gry, dominuje u nich technika, miałem okazję już kilkukrotnie zmierzyć się z tą ekipą. Spotkania przeciwko nim były zawsze otwarte, co chwile atakował jeden i drugi zespół. Na pewno dla kibiców były to ciekawe pojedynki do oglądania. Oby w najbliższym również nie brakowało emocji, a Wisła wróciła z trzema punktami - zakończył nasz rozmówca.
My oczywiście nie mielibyśmy nic przeciwko, żeby po kolejnym powrocie ze zgrupowania Mereba znów został jednym z najlepszych aktorów widowiska w Lubinie. I tego właśnie mu życzymy!