Nafciarze na Międzynarodowych Igrzyskach Szkolnych
Miejsca 5-8 w stawce 16 uczestników - takim wynikiem mogą się pochwalić piłkarze Stowarzyszenia Sportu Młodzieżowego Wisła Płock, którzy w minionym tygodniu wzięli udział w Międzynarodowych Igrzyskach Szkolnych w rosyjskiej Ufie w piłce nożnej sześcioosobowej. Nafciarze byli jedyną drużyną piłkarską reprezentującą Polskę na tej imprezie, a w jej skład weszli: bracia Filip i Oskar Lodzińscy, Michał Olczak, Jakub Szczurowski (wszyscy z rocznika 2004), Krzysztof Dynus i Filip Bieniek (2005), Kacper Tomaszewski (2006) oraz pochodzący z Płocka, ale trenujący w Escoli Varsovia Warszawa Tomasz Walczak (2005).
W turnieju na boisku blisko dwukrotnie mniejszym od pełnowymiarowego rywalizowało 16 zespołów podzielonych na 4 grupy, w których wszyscy grali systemem “każdy z każdym” w czasie 2 razy 20 minut. Płocczanie trafili do grupy B, gdzie zmierzyli się kolejno z: Kanadą (w meczu padł wynik 15:0 dla Wisły), Izraelem (3:0) i Rosją (3:5), co dało im awans do ćwierćfinału. Przeciwnikiem podopiecznych Zbigniewa Mierzyńskiego w 1/4 zawodów byli Szwajcarzy, którzy okazali się lepsi w stosunku 3:1, co spowodowało, że wiślacy zostali sklasyfikowani na miejscach 5-8.
- To były moje drugie Igrzyska i muszę przyznać, że te w Ufie odbyły się naprawdę z wielką pompą - mówi Mierzyński. - Organizatorom nie zabrało inwencji i rozmachu, a uroczystość otwarcia imprezy transmitowała na żywo nawet rosyjska telewizja. Z myślą o zawodach powstał nowy obiekt z basenem, halą i stadionem lekkoatletycznym, do tego perfekcyjnie przygotowane były także nasze boiska; ponadto duże wrażenie mogła zrobić baza hotelowa i fakt, że wszystko dopięte było na ostatni guzik, więc mogliśmy się skupić tylko na graniu w piłkę.
- W pierwszym spotkaniu zmierzyliśmy się z Kanadą, z którą do przerwy prowadziliśmy 3:0, a po zmianie stron nasza przewaga jeszcze bardziej się uwidoczniła, bo biegający za futbolówką przeciwnicy nie mieli już po prostu sił - na pewno nie pomógł im również potworny upał towarzyszący zmaganiom. W drugim pojedynku zagraliśmy z Izraelem, który był zespołem na dużo wyższym poziomie technicznym, a do tego wyglądał świetnie pod względem fizycznym, więc nie ukrywam, że miałem pewne obawy. Na szczęście okazały się one płonne, bo wygraliśmy pewnie 3:0 i już przed starciem z Rosjanami zapewniliśmy sobie awans do ćwierćfinału. W meczu z gospodarzami zaprezentowaliśmy się jednak dużo słabiej niż wcześniej i zasłużenie przegraliśmy, choć przy stanie 2:3 miałem jeszcze nadzieję, że ich dogonimy. Zupełnie nie mogliśmy poradzić sobie z ich rosłymi napastnikami, z których jeden został wybrany zresztą najlepszym piłkarzem całego turnieju, ale sami byliśmy też dziwnie ospali, co skutkowało m.in. poważnymi błędami w obronie - kontynuował.
- Na pewno szkoda naszej ćwierćfinałowej potyczki ze Szwajcarami, bo mieliśmy bardzo dużo okazji do zdobycia bramki, obijając m.in. słupek i poprzeczkę, ale finalnie trafiliśmy do siatki tylko raz. Uczciwie mówiąc, trener “Helwetów” trochę mnie zaskoczył, bo w fazie grupowej jego piłkarze stosowali wysoki pressing i chcąc się do tego dostosować, zmodyfikowałem nasze ustawienie, tymczasem rywale wcale nas nie atakowali, tylko cofnęli się na własną połowę i grali z kontry. Reasumując, jestem mimo wszystko zadowolony z postawy zespołu, bo w przeciwieństwie do pozostałych drużyn wystawiliśmy w składzie także 13- i 14-latków, w czasie gdy inni korzystali tylko z zawodników z rocznika 2004, by zwiększyć swoje szanse na dobry wynik. Na pewno nie odstawaliśmy pod względem czysto piłkarskim, a zdarzyło się, że zebraliśmy też trochę pochwał, więc myślę, że to doświadczenie zaprocentuje już niebawem - zakończył trener.
Michał Michalak