Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Najlepsza gra ze świata Dragon Ball - ni stare, ni nowe #23

 

Osobom z mojego pokolenia, a więc urodzonym w drugiej połowie lat '80 lub pierwszej połowie lat '90 (tzw. milenialsom) nie trzeba przedstawiać animowanej serii Dragon Ball. Większość doskonale kojarzy Goku, Vegetę czy Bulmę. Na podstawie popularnej do dzisiaj japońskiej mangi powstało wiele gier. Nikt się nie spodziewał, że fani otrzymają najlepszą propozycję dopiero w 2020 roku. Przedstawiam Dragon Ball Z: Kakarot.

Twórcą Dragon Balla jest japoński rysownik Akira Toriyama. Pierwsze komiksy (mangi) ukazały się już w 1984 roku. Ich głównym bohaterem jest Son Goku, który pierwotnie miał być… małpą. Wszystko to za sprawą popularnej chińskiej legendy o Wukongu. Na szczęście małemu Goku z małpy pozostał tylko ogon, a w pierwszej serii - dużo bardziej dziecinnej, śledzimy losy naszego bohatera, kiedy był mały. Najpopularniejszą serią jest kontynuacja, czyli Dragon Ball Z, która powstawała w latach 1989 - 1996. W Polsce przygody Goku oglądać mogliśmy m.in. na kanale RTL 7, a bohaterowie anime mówili tam… po francusku. W późniejszych latach powstawały kolejne serie (np. niekanoniczny Dragon Ball GT), filmy fabularne czy gry. Starsi czytelnicy z pewnością kojarzyć mogą bijatykę Mugen w uniwersum DB. Na najlepszą grę Dragon Ball musieliśmy poczekać do 2020 roku.

Wtedy, w styczniu, premierę miał Dragon Ball Z: Kakarot od japońskiego Bandai Namco Entertainment. Gra pojawiła się na PC oraz konsole starszej generacji. Z biegiem czasu Kakarot trafił również na Nintendo Switcha czy w lekko ulepszonej wersji na najnowsze konsole. Tytuł ten jest quasi RPG akcji z naciskiem na walki. Pojedynki w odróżnieniu od najpopularniejszych bijatyk odbywają się w trójwymiarze, co stanowi spory atut dla rozgrywki.

 

 

Jak można wywnioskować po tytule, Kakarot skupia się na fabule Dragon Ball Z. Son Goku jest już dorosły, ma żonę i małe dziecko. Na świecie w końcu zapanował spokój, ale nic nie trwa wiecznie. Na Ziemię przybywa potężny Saiyanin, który szuka tytułowego Kakarota. Fani serialu z pewnością wiedzą kto nim jest i co się będzie działo, a dla takich jak my najważniejsze jest, że fabuła gry jest niemal identyczna jak w serialu, który oglądaliśmy będąc dziećmi. Spotkanie z Vegetą, walki na Namek, androidy, Cell (komórczak!), a w końcu sam Buu - wszystko to, co nas bawiło kilkanaście lat temu, idealnie jest przedstawione w grze.

Kolorytu dodaje również oprawa audiowizualna. Oryginalna muzyka z serialu oraz japoński dubbing świetnie oddają klimat Dragon Balla, a specyficzna grafika stylizowana na komiks sprawia wrażenie, że oglądamy po prostu kolejny odcinek anime. Na plus należy oddać również dobrze przygotowane cutscenki, które sprawiają wrażenie żywcem wyjętych z kadrów mangi. Twórcy postarali się również o wiele smaczków. Jedną z wielu misji pobocznych jest pomoc Purrowi, który rozpacza po śmierci swojego przyjaciela, Yamchy. Prosi nas, żebyśmy znaleźli… numery do “gorących lasek”. Kiedy jego druh (prawdziwy bawidamek) powróci do życia, będzie mógł się natychmiast umawiać na randki. Nie kojarzę tego ani z serialu, ani z komiksu, ale ta misja poboczna po prostu mogłaby się znaleźć w jednym i drugim, bo idealnie oddaje charakterystykę akurat tego bohatera. Tego typu smaczków jest rzecz jasna więcej.

 

 

Rozgrywka dzieli się na dwie główne części. Po pierwsze jest główna oś fabularna, która prowadzi nas dość liniowo zgodnie ze wszystkimi wydarzeniami znanymi z anime - począwszy od Raditza, a na walce z pewnym różowym przeciwnikiem kończąc. To właśnie tam jest najwięcej cutscenek, a poszczególne rozdziały rozpoczynają się od krótkiego wstępu prezentującego nam jakoby tytuł odcinka serialu. Fajny efekt. Oczywiście nie samymi filmikami gracz żyje i toczyć będziemy również mnóstwo pojedynków. Czasem będziemy bić się jeden na jednego, innym razem samotnie przeciw kilku wrogom, a zdarzają się też walki ekipa versus ekipa. Co ważne, nie wcielamy się wyłącznie w głównego bohatera, Son Goku. Kontrolować możemy również np. Vegetę, Piccolo czy Trunksa. Z drugiej strony w Kakarot dzieli się na kilka sporych plansz z otwartym światem. Poruszamy się po nich, najczęściej latając (można również podróżować samochodem) i szukamy zleceniodawców misji pobocznych. Same questy nie są przesadnie skomplikowane i najczęściej polegają na typowym “idź, pokonaj wrogów, wróć po nagrodę”. Podróżując po świecie fani serii znajdą również wiele miejsc związanych z wcześniejszymi przygodami Goku (np. wieża Muskułów), a lokacje zawierają również losowych wrogów (najczęściej roboty), na których możemy “expić”.

Każdy z naszych bohaterów ma swój poziom i wiadome jest, że im większy level, tym silniejsza jest nasza postać i tym potężniejszych zdolności potrafi używać. Jednak ten pseudo-erpegowy system rozwoju postaci nie należy do szczególnie skomplikowanych i chyba nikt by nie zwrócił uwagi, kiedy by go w ogóle nie było.

 

 

Na koniec zostawiłem prawdziwy crème de la crème Dragon Ball Z: Kakarot, czyli walki. Są one głównym elementem rozgrywki, więc twórcy musieli zadbać, żeby były wciągające. W odróżnieniu od typowych bijatyk jak Street Fighter, Mortal Kombat czy Tekken, w Kakarocie walki odbywają się nie z widokiem od boku, a w pełnym trójwymiarze. Naszych przeciwników możemy nie tylko przeskakiwać lub przemieszczać się pod nimi, ale również okrążać. Dragon Ball nie jest oczywiście prekursorem tego typu zabawy, ale mimo wszystko częściej spotykanym w bijatykach są walki w dwóch wymiarach. Dzięki temu rozwiązaniu walki w Kakarocie mogą rozgrywać się na dużo większych obszarach i są bardziej widowiskowe. Zwłaszcza że nasi bohaterowie (jak i przeciwnicy) z biegiem czasu uczą się naprawdę silnych zdolności, a rzucenie potężną genki-damą potrafi sprawić niemałą radość. Na plus zasługuje też wyważony poziom trudności. Grałem ostatnio w najnowszego Street Fightera 6. Na normalnym poziomie trudności jest tam zbyt łatwo, a na wyższym niemal niemożliwym jest wygranie jakiejkolwiek walki. W Dragon Ball jest to świetnie zrównoważone i grając na standardowym poziomie trudności, ukończymy grę, ale niektórzy silniejsi przeciwnicy (np. Freezer) będą rzeczywiście silniejsi i będą stawiać przed nami wyzwanie. Dzięki temu zabiegowi walki w Dragon Ball Z: Kakarot, czyli w sumie najważniejszy element w grach typu bijatyki, nie nudzą się i potrafią sprawiać sporo satysfakcji.

Czy warto zagrać w Kakarota? Jeśli jesteś fanem Dragon Balla, albo chociaż oglądałeś kiedyś serial i tęsknisz za latami młodości, to z pewnością jest to propozycja dla Ciebie. Sympatycy Smoczych Kul w końcu dostali grę perfekcyjnie skrojoną pod nich. Jednak ciężej mogą mieć gracze zupełnie nieznający uniwersum DB, ale nie oszukujmy się - fabuła z Dragon Ball Z jest tak dobra i ciekawa, że wciągnie niemal każdego.

 

Wcześniejsze gry w serii ni stare, ni nowe, kliknij i zobacz:

Darkest Dungeon, God of War, Cuphead, Starcraft II, Wiedźmin 3, GTA V, Overwatch, Heroes of the Storm, Doom, Horizon: Zero Dawn, Red Dead Redemption 2, Dying Light, Cyberpunk2077, Hearthstone, Animal Crossing, the Last of Us, nowe Assassin's Creedy, Battlefield 1, Civilization VI, Overcooked, Life is Strange, Pokemon Go

 





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni