Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Patryk Stępiński: Trzeba gonić inne zespoły

 

Po bardzo długiej przerwie do podstawowego składu Wisły Płock wrócił ostatnio Patryk Stępiński. 23-letni boczny obrońca w pierwszym występie od ponad dziesięciu miesięcy zagrał 68. minut przeciwko Wiśle Kraków (1:1), bowiem niewiele później sędzia Daniel Stefański ukarał go drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, przez co musiał przedwcześnie opuścić boisko.

- Na pewno początek poprzedniego sezonu był dla mnie w miarę udany, przez prawie dziesięć kolejnych spotkań wychodziłem od początku. Potem trener Brzęczek podejmował takie decyzje, że w tym pierwszym składzie nie występowałem, ale cały czas dobrze trenowałem i czekałem na swoją szansę. Nadszedł grudzień i obóz przygotowawczy, na którym byłem bliski wywalczenia sobie miejsca, gdyby nie kontuzja złamania ręki. Jakieś dziewięć tygodni byłem w treningu, ale według trenera nie byłem w stu procentach gotowy do gry w ekstraklasie. Z ręką było coraz lepiej i trzeba było czekać na swój czas. No ale niestety, w sparingu ze Stomilem Olsztyn przyszła kolejna kontuzja. Chciałem jak najszybciej dojść do siebie, ale zanim doszedłem to pełni sprawności, to sezon już się skończył - powiedział na wstępie Stępiński.

Sezon 2018/2019 defensor pochodzący z Łodzi również rozpoczął poza wyjściową jedenastką Nafciarzy. W spotkaniu z Lechem Poznań (1:2) był wśród rezerwowych, a w dwóch następnych konfrontacjach z Górnikiem Zabrze (1:1) i Koroną Kielce (1:2) nie znalazł się w kadrze meczowej. Po ponad dziesięciu miesiącach bez gry w meczach o stawkę wrócił jednak do łask.

- Niedawno z wiadomych wszystkim przyczyn doszło do zmiany trenera i przeciwko Wiśle Kraków to akurat ja dostałem szansę do zaprezentowanie się kibicom. Pokazało to, że trzeba mieć charakter i walczyć o swoje, a z czasem przekonamy się, że warto. W sparingach grałem raczej na prawej stronie, teraz na lewej - najważniejsze jednak, że w końcu mogłem zagrać w meczu ligowym - kontynuował zawodnik grający z numerem 95.

Piątkowa rywalizacja w 4. kolejce LOTTO Ekstraklasy zakończyła się bramkowym remisem 1:1 z Wisłą Kraków. Stępiński tak jak już wspominaliśmy dwukrotnie został ukarany żółtym kartonikiem, po starciach ze strzelcem gola dla Białej Gwiazdy Zdenkiem Ondrášekiem w 57. minucie i Kamilem Wojtkowskim w 68. minucie. Wcześniej Patryk brał z kolei udział w akcji bramkowej, gdy na lewej stronie podał do Giorgiego Merebashviliego, a gruziński skrzydłowy dośrodkował w pole karne, Nico Varela zgrał piłkę głową do Ricardinho, a ten doprowadził do wyrównania.

- Po tak długiej przerwie wydawało mi się, że wyglądałem co najmniej dobrze, dlatego tym bardziej szkoda tej drugiej żółtej kartki, bo ona nieco może zamazywać obraz gry danego piłkarza. Jeżeli to miała być druga żółta kartka, to chciało by się, żeby była ona ewidentna i wtedy można mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. W tym przypadku pozostaje jednak takie coś, że to nie była konieczna decyzja. Zawodnik, który ze mną skakał podszedł mi pod rękę. Wiadomo, że przy walce o górną piłkę nie będę trzymał rąk nisko przy sobie, bo trzeba sobie wywalczyć pozycję - komentował wychowanek łódzkiego Widzewa.

Pomimo ponad dwudziestu minuty gry w osłabieniu drużynie Dariusza Dźwigały udało się utrzymać korzystny rezultat do końca spotkania, choć Nafciarze mogli zadać decydujący cios. Podobnie jak gospodarze, którzy już doliczonym czasie gry trafili w słupek bramki strzeżonej przez Thomasa Dähne.

- Duże brawa dla zespołu, że mimo gry w osłabieniu udało nam się dowieźć ten wynik do końca, tym bardziej że mieliśmy w tym spotkaniu jeszcze swoje okazje do zdobycia bramki i wygrania spotkania. Mam nadzieję, że będzie to dla nas taki punkt zwrotny po tych ostatnich meczach. Teraz gramy kolejny mecz u siebie i będziemy robić wszystko, żeby w końcu zdobyć upragnione trzy punkty. To dopiero początek sezonu, ale każdy punkt jest ważny. Już dawno nie ma podziału punktów, więc na koniec sezonu nawet jedno oczko może zaważyć o miejscu w tabeli. Trzeba gonić inne zespoły, które są nad nami - zakończył Patryk.

 

 

 

FOT. JAKUB GRUCA / 400mm.pl





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni