Pierwsze występy Borysiuka i Marazasa
W pierwszym tegorocznym sparingu debiutanckie występy w Wiśle Płock zanotowali dwa pozyskani zimą piłkarze. Ariel Borysiuk i Justinas Marazas przeciwko Pogoni Siedlce zagrali po czterdzieści pięć minut. Trzeci z nowych zawodników - Ángel García Cabezali nie pojawił się na boisku z powodu przeziębienia.
Spotkanie z drugoligowcem było dla Nafciarzy pierwszym od 21 grudnia 2018 roku i szalonego spotkania z Arką Gdynia na wyjeździe (3:3). Kibu Vicuña miał więc dobrą okazję, aby zobaczyć w akcji zawodników, którzy niedawno dołączyli do zespołu.
Zarówno Borysiuk jak i Marazas na boisku pojawili się po zmianie stron, podobnie jak dziewięciu innych graczy. Wówczas na placu gry zameldował się również 18-letni napastnik drugiego zespołu Adrian Szczutowski, który w ubiegłym sezonie był najlepszym strzelcem drużyny występującej w Centralnej Lidze Juniorów. Młody zawodnik oznaczony numerem 15 z "jedynką" trenuje od dłuższego. Teraz otrzymał szansę pokazania się w sparingu.
Borysiuk zmienił Damiana Rasaka, a jego partnerem w środku pola był Semir Štilić. Szybko po przerwie 27-letni defensywny pomocnik mógł wyprowadzić Nafciarzy na prowadzenie, gdyby tylko lepiej przymierzył. Warto wspomnieć, że groźną sytuację podbramkową zapoczątkował Szczutowski, który wygrał walkę o piłkę z jednym z siedlczan i zagrał ją do Ricardinho. Brazylijczyk zaś wystawił futbolówkę Arielowi, lecz ten uderzając z linii pola karnego nieznacznie się pomylił.
Marazas, który niedługo będzie świętował 19. urodziny, zastąpił z kolei Caló Oliveirę. Portugalczyk w 3. minucie otworzył wynik piątkowej rywalizacji z Pogonią Siedlce i był jednym z najaktywniejszych zawodników na murawie. Młody Litwin zajął więc pozycję na prawym skrzydle, gdzie współpracował z Patrykiem Stępińskim, którego mocno i z powodzeniem wspierał w grze defensywnej.
Szczutowski pojawił się w miejsce Oskara Zawady, który w pierwszej połowie miał trzy dogodne sytuacje do strzelenia gola, ale ostatecznie nie udało mu się wpisać na listę strzelców. Zawada brał jednak udział przy bramce zdobytej przez Caló, gdy świetnie dostrzegł i podał do podłączającego się do akcji Krystiana Misia, który niewiele później zapisał na swoim koncie asystę. Adrian nie miał aż tylu okazji, aby wykazać się pod bramką przeciwników, lecz kilkukrotnie pokazał się z dobrej strony i swój premierowy występ w nieoficjalnym meczu pierwszej drużyny może zapisać do udanych.