Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Prawie perfekcyjny kwiecień

 

Przerwa na mecze reprezentacji nie wytrąciła Nafciarzy z rytmu, bo w kwietniu kontynuowaliśmy serię spotkań bez porażki. Gdy już zapewniliśmy sobie utrzymanie w ekstraklasie wzrosły apetyty na coś więcej, dlatego też  rozpoczęła się walka o jak najlepszą pozycję na zakończenie rundy zasadniczej. Zakończona sukcesem.

W Lany Poniedziałek przyszło nam zmierzyć się przed własną publicznością z Piastem Gliwice. Świąteczna atmosfera udzieliła się wszystkim uczestnikom tego wydarzenia i długo wydawało się, że nikt nie zrobi sobie krzywdy. Wtedy w 87. minucie do piłki ustawionej w narożniku podszedł Dominik Furman, najwyższej w powietrze wzbił się Alan Uryga i 1:0 dla nas stało się faktem! Nasz rosły środkowy obrońca na debiutanckie trafienie w ekstraklasie czekał aż 104. występy, ale później poszło już z górki.

Jeszcze w tym samym miesiącu Uryga wpisał się na listę strzelców w kolejnym domowym starciu, tym razem z... Wisłą Kraków (2:2), której jest wychowankiem oraz z Górnikiem Zabrze na wyjeździe (1:0), gdzie podobnie jak z Piastem zapewnił nam trzy punkty pokonując bramkarza uderzeniem głową, po dośrodkowaniu Furmana

Zanim jednak doszło do starć z Białą Gwiazdą i Górnikiem już w grupie mistrzowskiej musieliśmy zmierzyć się na wyjeździe z liderem tabeli Jagiellonią Białystok. Na Podlasie pojechaliśmy jak po swoje, w pół godziny świetnie dysponowany Arkadiusz Reca zadał Jadze dwa ciosy, po których białostoczanie słaniali się na nogach. Do przerwy jakoś "dociągnęli", a po zmianie stron włączyli wyższy bieg, co przyniosło efekt w 54. minucie, gdy kontaktową bramkę zdobył Martin Pospíšil. Gospodarze uwierzyli w możliwość odwrócenia losów rywalizacji, lecz marzenia o tym zakończył Semir Štilić w 77. minucie. Po tym miejscowi już się nie podnieśli, a Wiślacy rzutem na taśmę wyprzedzili zabrzańskiego Górnika i w fazę finałową wchodziliśmy z 4. pozycji!

Na dzień dobry w grupie mistrzowskiej zremisowaliśmy z imienniczką z Krakowa, a następnie ograliśmy rywala w walce o miejsce tuż za podium, o czym zresztą już wspominaliśmy. W tym momencie mogliśmy pochwalić się serią siedmiu kolejnych meczów bez porażki, w których uzbieraliśmy łącznie aż 17 punktów aż przyszedł czas na spotkanie z Zagłębiem Lubin. Zaczęliśmy je... szczęśliwie, bo tylko w sobie znany sposób Bartłomiej Pawłowski zmarnował doskonałą sytuację w pierwszych minutach, a później Nico Varela wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul na nim samym. I choć rywale dość szybko wyrównali to długo żadna z ekip nie potrafiła znaleźć drogi do bramki po raz drugi. W doliczonym czasie ogromnego pecha miał jednak Reca, który w naszym polu karnym niechcący zagrał piłkę ręką, a karnego z zimną krwią na gola "za trzy" zamienił Filip Starzyński. Niedosyt był ogromny, ale nie było nawet chwili na rozpamiętywanie, bo w maju czekały nas batalie z TOP 3 ligi (Legia, Lech, Jagiellonia) oraz ostatnia domowa potyczka w sezonie z Koroną Kielce.

W tzw. międzyczasie postępować zaczął również proces podpisywania nowych kontraktów z klubem, który 6 kwietnia zapoczątkował trener Jerzy Brzęczek. Później dłuższe umowy parafowali także jego współpracownicy ze sztabu szkoleniowego, a pod koniec miesiąca także dwa piłkarze: Patryk Stępiński i Nico Varela.

 





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni