Przedostatni akord
Niewykluczone, że w niedzielę wieczorem poznamy nowego, piłkarskiego mistrza Polski. Dzień wcześniej może z kolei rozstrzygnąć się kwestia spadku z LOTTO Ekstraklasy. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że zaplanowane na najbliższy weekend spotkania 36. kolejki rozgrywek nie dadzą jeszcze odpowiedzi na najważniejsze ligowe pytania.
Wszystkie pojedynki w grupie spadkowej zostaną rozegrane w sobotę o godzinie 15.30. W niedzielę o 18.00 na boiskach pojawią się natomiast drużyny walczące o najwyższe laury. Zapowiedź zaczynamy od dolnej połowy tabeli, w której ekipy z miejsc od 9-12 zagrają z drużynami plasującymi się na pozycjach od 13-16.
Cztery kluby są jeszcze zagrożone degradacją do Nice I ligi. W sobotę nie zmierzą się jednak w bezpośrednich starciach. W najlepszej sytuacji jest Lechia Gdańsk, która ma sporą przewagę nad miejscem w strefie spadkowej, ale gra z trudnym rywalem - Pogonią Szczecin i to na wyjeździe. Wydaje się, że do Trójmiasta wróci bez punktów i o ligę jeszcze powalczy w ostatnim meczu.
Ciężkie zadanie czeka także Piasta. Gliwiczanie wyjeżdżają bowiem na mecz przeciwko rozpędzonemu ostatnio Śląskowi Wrocław i musi wspiąć się na wyżyny umiejętności by wygrać. Nie przewidujemy takiego scenariusza i uważamy, że wrocławianie ponownie zwyciężą, stawiając Piastunki w arcytrudnej sytuacji.
Dwie ostatnie obecnie drużyny zagrają przed własną publicznością. Bruk-Bet Termalica z Arką Gdynia, Sandecja Nowy Sącz z Cracovią. Słoniki mają spore szanse na zwycięstwo. Arka gra ostatnio nie najlepiej, choć przerwała ostatnio passę porażek, i nie walczy już o nic, gospodarze natomiast poziom zaangażowania muszą wznieść na 100%. I z tego powodu wygrają, przedłużając nadzieje na pozostanie w elicie.
Mniejsze szanse ma Sandecja. Nadal utrzymanie w lidze jest możliwe, ale Cracovia, z którą zmierzą się w Mielcu piłkarze z Nowego Sącza jest po prostu znacznie silniejsza piłkarsko. Paradoksalnie szansą dla gospodarzy może być... trener gości, który może wystawić kilku graczy z zaplecza. Na to może liczyć Sandecja, inaczej...
Elita elity gra w niedzielę. Najważniejszy z naszego punktu widzenia mecz zagramy w domu z Koroną Kielce. Porażka na własne życzenie z Legią utrudniła naszą walkę o europejskie puchary, ale nadal liczymy się w wyścigu. By zachować szanse powinniśmy zwyciężyć i nie analizujemy nawet innego rozwiązania.
Kolejny mistrzowski tytuł może zapewnić sobie Legia Warszawa. By stało się to w niedzielę, musi zostać spełnionych kilka warunków. Najpierw jednak Wojskowi muszą na swoim stadionie uporać się z Górnikiem Zabrze, co nie będzie łatwe, bowiem zabrzanie w fazie finałowej radzą sobie bez zarzutów. Stawiamy na remis i apogeum emocji w ostatniej serii gier.
Tytuł poważnie, a naszym zdaniem bezpowrotnie, oddalił się od Lecha Poznań. Szanse niby Kolejorz zachował, ale musi wygrać z Wisłą pod Wawelem. Nie ma mowy, forma Krakusów, czytaj Carlitosa, jest tak wysoka, że to oni wyjdą na boisko jako faworyci. I nie ma znaczenia, że przed miesiącem Lech wygrał w Krakowie 3:1. W niedzielę się to nie powtórzy.
Najlepsze wrażenie spośród drużyn bezpośrednio walczących o mistrzostwo sprawia Jagiellonia Białystok. Ale, ma trzypunktową stratę do Legii i nawet komplet punktów nie da jej upragnionego złota. Jednak w najbliższym meczu Jaga powinna dopisać sobie trzy oczka, bowiem gra na tyle dobrze, że w Lubinie pokona Zagłębie, które gra tylko o prestiż. Taki wynik będzie oznaczał, że mistrza poznamy dopiero 20 maja.