Rasak: Pierwszy raz wyprowadzałem chłopaków
Po spotkaniu z FK Radnički 1923 Kragujevac porozmawialiśmy chwilę z Damianem Rasakiem. Nasz pomocnik znów strzelił fenomenalną bramkę, po raz pierwszy mając także na ramieniu kapitańską opaskę.
Środkowy pomocnik tym razem popisał się doskonałym uderzeniem z rzutu wolnego. W kilku zdaniach streścił też swoje odczucia związane z rolą kapitana zespołu, a także ocenił wspomnianą grę kontrolną.
Za nami trzeci sparing, z FK Radnički 1923 Kragujevac. Jak byś podsumował nasz występ?
Nasz występ mogę podsumować tak, że to były dwie zupełnie różne połowy. W pierwszej uważam kompletna dominacja z naszej strony. Przeciwnik praktycznie nie stworzył sobie żadnej sytuacji. Mimo to, że pod koniec połowy strzelili tego gola, ale po raz kolejny strzelamy sobie sami. Niepotrzebnie wkradła się nerwówka pod koniec. Druga połowa — pierwsze trzydzieści minut bardzo słabe w naszym wykonaniu. Praktycznie nie mogliśmy wyjść ze składnymi akcjami z własnej połowy. Dużo niedokładności, dużo podań do przeciwnika. Z czego po raz kolejny uważam, że znowu to my podarowaliśmy przeciwnikowi gola i straciliśmy bramkę na 2:2. Na ostatni kwadrans troszeczkę się przebudziliśmy i ta gra wyglądała już okej. Tak, jak powiedziałem wcześniej, uważam, że te dwie połowy były zupełnie odmienne i tak po prostu nie może być. Trzeba to ustabilizować. Szczególnie z takim przeciwnikiem, gdzie uważam, że był spokojnie do pokonania. Szkoda tego remisu. Nie, że nieudany mecz w naszym wykonaniu, ale ta druga połowa pozostawiała wiele do życzenia.
Jak się czułeś jako ten, który wyprowadza drużynę? Wydaje mi się, że pierwszy raz chyba byłeś kapitanem Wisły Płock. Co prawda w meczu sparingowym, ale zawsze jest to jakieś wyróżnienie.
Tak, zgadza się. Pierwszy raz wyprowadzałem chłopaków, byłem kapitanem Wisły, odkąd tutaj jestem. Przyjemne uczucie. Fajnie, że czegoś takiego doświadczyłem, co mogę więcej powiedzieć. Zobaczymy, czy to był pierwszy i ostatni raz, czy to się powtórzy! To już będzie zależało od trenera. Na ten moment mamy innych chłopaków, którzy są przydzieleni do tej funkcji.
Kolejne Twoje trafienie z dystansu, pierwszy raz z rzutu wolnego. Przyznam szczerze, że mnie aż zatkało, jakie bramki ostatnio strzelasz. Z Lechią Gdańsk niesamowite uderzenie, teraz powtórka. Czy można o Tobie już powiedzieć, że „potrafisz uderzyć z dystansu”?
To się jeszcze okaże! Chciałbym jeszcze parę bramek takiej urody strzelić. Na pewno cieszy mnie to bardzo, że po raz kolejny pokazałem, że ten strzał jest na niezłym poziomie. Udało mi się strzelić bramkę, tak że nic, tylko się z tego cieszyć. Mówię — chciałbym, żeby to było coraz częściej powtarzalne i chciałbym strzelać kolejne gole, pomagać chłopakom.
Jesienią w ekstraklasie strzeliłeś z Górnikiem Łęczna i Lechią Gdańsk, spoza pola karnego. Dzisiaj też z dalszej odległości. Czy jakoś to specjalnie trenujesz? Kiedyś mówiłeś, że zawsze to miałeś, ale nie chciało wpadać. Dalej tak jest, że ten element starasz się doskonalić cały czas?
Czy doskonalić? Szczerze mówiąc, robię to, co mamy na treningach. Nie zostaję trenować tego elementu nie wiadomo ile. Ale tak, uważam, że dysponowałem dobrym strzałem. Po prostu do momentu mojej niemocy w ekstraklasie osiemdziesiąt meczów nie potrafiłem strzelić gola. Troszeczkę mi to ciążyło. Jak udało mi się strzelić gola, to głowa się troszkę oczyściła i podchodzę do wszystkiego z większym luzem. Tak, jak dotychczas, te ładne bramki udaje mi się strzelać i mam nadzieję, że to będzie się przekładało na mecze ligowe.
Rozmawiał Mateusz Lenkiewicz