Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


RETRO RECENZJE – KULTOWY STARCRAFT

 

Nie samym sportem człowiek żyje. W dzisiejszych czasach e-sport to nieustannie rozwijająca się branża, która prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości osiągnie zdecydowanie większą popularność, niż inne “tradycyjne” sporty, czy nawet sama piłka nożna. Zainteresowanie rozgrywkami online rośnie w zatrważającym tempie, a swoich sił w wirtualnych pojedynkach próbują coraz młodsze pokolenia. O grze FIFA, Counter Strike czy League of Legends wiedzą już niemal wszyscy zainteresowani e-sportem. Dlatego w naszym nowym cyklu „Retro Recenzje” chcieliśmy skupić się przede wszystkim na znanych i lubianych tytułach z przeszłości, które pomimo swojego wieku, nadal spędzają sen z powiek wielu graczom, nie tylko tym starszym. Chcemy przypomnieć Wam bardziej lub mniej zapomniane perełki gamingu, które kiedyś budziły prawdziwe zainteresowanie na całym świecie. Idę o zakład, że wśród kibiców Wisły jest spora grupa osób, która dorastała w erze ponadczasowych, komputerowych hitów.

Blizzard Entertainment - kalifornijskie studio zajmujące się produkcją i wydawaniem gier komputerowych dzisiaj wśród graczy budzi sporo kontrowersji. Trzeba przyznać, że z czasem ekipa „Zamieci” utraciła swoją nienaganną renomę i respekt budowany przez lata. Koszmarnie zremasterowany Warcraft III: Reforged, fuzja z Activision, sprawa Blitzchunga (profesjonalny gracz Hearthstona, który został zbanowany po swoim wsparciu protestów w Hong Kongu) to tylko przykłady. Jednak teraz cofnijmy się w czasie - do lat 90’, kiedy firma dopiero raczkowała. Na świecie głośniej zrobiło się o niej dopiero w przypadku wydania na świat Warcraft: Orcs & Humans (1994) oraz Warcraft II: Tides of Darkness po dwóch latach. Fantasy RTS (real-time strategy - strategia czasu rzeczywistego) opowiadający o konflikcie ludzi z orkami było dopiero początkiem w sukcesywnym rozwoju Blizzarda. Kamieniem milowym było wydanie innego RTSa, w zupełnie innym uniwersum - uniwersum science fiction.

Chodzi oczywiście o kultowego StarCrafta, który swoją premierę miał 28 marca 1998 roku. Jednak polski gracz, co było standardem w tamtych czasach, na grę musiał poczekać nieco dłużej. W Polsce gra była dostępna dopiero od 28 sierpnia 1998 roku, czyli równo 5 miesięcy po oficjalnej premierze. Polskim wydawcą gry był CD Projekt (tak, ten sam CD Projekt, który po ponad 20 latach będzie znany na całym świecie z Wiedźmina czy Cyberpunka 2077). Tak samo było w przypadku dodatku do gry o podtytule Brood War. Ten miał swoją premierę 18 listopada 1998 roku, ale żeby cieszyć się nową zawartością w Polsce trzeba było poczekać kolejne 3 miesiące, czyli do 18 lutego 1999 roku.

 

Typowy przykład rozbudowy terrańskiej bazy (StarCraft:Remastered)

 

StarCraft przedstawia historię z bliżej nieokreślonej przyszłości. Kosmiczny konflikt dotyczy trzech frakcji. Protosi to wysoko rozwinięta rasa, która stawiała na jakość, a nie ilość, swoich oddziałów. Moim zdaniem w ich przypadku twórcy popisali się największą kreatywnością prezentując fantastyczne jednostki czy statki kosmiczne. Terranie to typowy przykład ludzkich wojsk SF, z klasycznymi marines w ciężkich pancerzach, czołgami czy niewidzialnymi snajperami. Fabularnie, koniec końców te dwie rasy zawierają przymierze, by pokonać trzecią frakcję. Zergowie to plugawe i “robacze” stwory, które mnożą się na ogromną skalę i których jedynym celem jest zdobycie wszystkich planet i wytępienie wszystkiego co żyje.

StarCraft wprowadza kampanię dla jednego gracza, która składa się z 30 misji, po 10 dla każdej rasy. Nawet dzisiaj większości graczom nie trzeba przedstawiać postaci Jima Raynora, Sarah Kerrigan czy Tassadara, których pierwszy raz poznajemy właśnie w kampanii StarCrafta. Dodatek Brood War wprowadza kontynuację ich przygód. Mamy do przejścia kolejne 26 misji (po 8 dla protosów i terran oraz finalnych 10 dla zergów). Co warte zaznaczenia misje te nie polegają tylko i wyłącznie na: rozwiń się i pokonaj gracza lub graczy komputerowych. Cechuje je większa różnorodność jak np. bardzo lubiane przeze mnie misje, w których mamy do dyspozycji określony oddział i musimy przejść daną planszę pokonując po drodze różne przeszkody i dbać o to, by nie tracić za dużo jednostek, bo przecież nie mając budynków nie możemy rekrutować nowych żołnierzy.

 

Zwróćcie uwagę, że każda frakcja ma nawet własny interfejs (Starcraft:Remastered)

 

Co zaproponował graczom StarCraft, że stał się z miejsca grą kultową? Wiele osób może pomyśleć, że strategia z zaledwie 3 frakcjami do wyboru może być nudna. Przecież inne znane RTS’y, jak przykładowo Age of Empires dają graczowi do wyboru dziesiątki nacji. Jednak Blizzard postawił nie na ilość, a na różnorodność. W takim AoE nacje różnią się między sobą pojedynczymi jednostkami lub bonusami. Sama rozgrywka, budowle, większość postaci pozostają takie same dla wszystkich. W StarCrafcie gra jedną z trzech ras powoduje, że mamy do czynienia z zupełnie innym gameplayem. Zergi nastawione są na bardzo szybką produkcję słabszych jednostek, żeby jeszcze w pierwszych minutach rozgrywki zaatakować rozwijającego się przeciwnika (stąd też jedna z popularnych taktyk, czyli tzw. zerg rush). Swoje budowle mogą stawiać tylko na splugawionej przez siebie ziemi. Przeciwieństwem są protosi, którzy potrzebują czasu, żeby się rozbudować i nastawieni są raczej na produkcję silnych, ale mało licznych armii (np. latających lotniskowców). Ich jednostki, prócz standardowych punktów życia, mają odnawialne tarcze. Terranie są pomiędzy tymi dwoma rasami. Z jednej strony można szybko przejść do szkolenia dużej ilości podstawowych marines, lub skupić się na rozwoju i produkcji silniejszych jednostek, tj. duchy czy krążowniki. Do tego większość z ich budynków może latać i przenosić się z miejsca na miejsce - jest to szczególnie przydatne w przypadku wyczerpania się zapasów. Możemy wtedy polecieć centrum dowodzenia w inne miejsce i dalej wydobywać zasoby nie tracąc minerałów (obok gazu vespanu - podstawowy surowiec w grze) na nową budowlę. Takich różnic między frakcjami jest zdecydowanie więcej. Wszystkie jednostki są unikalne i dostępne tylko dla jednej z ras, a dodatek Brood War wprowadza do rozgrywki ich jeszcze więcej. Można pomyśleć, że w przypadku takiej unikalności trudno jest o balans. Czy szybki atak zergów nie jest zbyt silny w porównaniu z pozostałymi frakcjami? Otóż w tym cała siła StarCrafta - to gra z wręcz idealnym balansem. Nie da się wskazać najsilniejszej rasy. Wszystko jest idealnie wyważone i tylko od gracza (i jego skill’a) zależy jak potoczy się rozgrywka.

Grzechem byłoby nie wspomnieć o oprawie muzycznej. Gry Blizzarda zawsze słynęły ze świetnego soundtracku. W Starcrafcie lecąca w tle muzyka jest uzależniona od tego, jaką frakcją gramy. Muzyka jest bardzo klimatyczna i dostosowana do danej rasy. Wręcz kultowa.

 

 

StarCraft wprowadzał też coś, dzięki czemu jest znany do dzisiaj - rozgrywki multiplayer. Korzystając z usługi Battle.net na mapie może bawić się do 8 graczy równocześnie. Rozgrywki multi w StarCrafcie, a potem w StarCrafcie: Brood War cieszyły i cieszą się olbrzymią popularnością. Szczególnym wręcz kultem gra otoczona jest w Korei Południowej, w której do dzisiaj odbywają się profesjonalne turnieje (i to mimo premiery StarCrafta II w 2010 roku). Osobom śledzącym scenę e-sportową w StarCrafcie nie trzeba przedstawiać takich graczy jak ZerO, BoxeR czy Flash (ten ostatni, emerytowany już esportowiec, uważany jest za najlepszego w historii gracza StarCrafta). Jednak profesjonalne rozgrywki e-sportowe w StarCrafta wyglądają zupełnie inaczej, niż standardowa rozgrywka zwykłego gracza. Najlepsi gracze każdy ruch, każde kliknięcie myszką mają zaplanowane. Do tego rozgrywka toczona jest w zastraszającym tempie, przez co mniej doświadczony widz oglądający potyczkę turniejową może momentami nie wiedzieć, co się dzieje się na ekranie.

To właśnie dzięki świetnej i płynnej, jak na tamte czasy, rozgrywce sieciowej, ładnej i kolorowej oprawie graficznej, kultowej ścieżce dźwiękowej, a różnorodnym i przede wszystkim zbalansowanym frakcjom StarCraft do dzisiaj pozostaje bardzo popularną grą komputerową, często stawianą jako wzór idealnego RTS’a.

 

GARŚĆ CIEKAWOSTEK:

- w 2010 roku Blizzard wydał StarCrafta II: Wings of Liberty, który w ciągu kilku lat doczekał się dwóch dodatków. Kontynuacja kosmicznej SF jest godna swojego pierwowzoru. Jednak mimo ogromnej popularności nie spowodowało to spadku zainteresowania klasycznym StarCraftem z 1998 roku,

- obecnie w tabeli top100 najlepszych graczy w StarCrafta: Brood War tylko 8 graczy nie pochodzi z Korei Południowej. Pierwsze 36 miejsc zajmują Koreańczycy.

- W 2005 roku doszło do tragedii. Grający nieprzerwanie przez 50 godzin (!) Koreańczyk zmarł. Oczywiście tyle czasu spędził przy StarCrafcie. Miał 28 lat. Zdecydowanie polecamy model – dwie godziny ze StarCraftem, dwie godziny na boisku z kolegami.

- W 1999 roku astronauta Daniel Barry podczas lotu na Międzynarodową Stację Kosmiczną mógł zabrać ze sobą prywatny bagaż. Jego wybór był zaskakujący - było to CD ze StarCraftem. Dzięki temu kosmiczny RTS naprawdę trafił do kosmosu. Chociaż wątpię, żeby astronauta miał na miejscu na czym w nią zagrać...

- W 1998 roku najlepiej sprzedającą się grą PC został oczywiście StarCraft. Ponad 1,5 miliona sprzedanych kopii robiło wrażenie. Przez kolejne 10 lat sprzedało się niemal 10 milionów egzemplarzy, w tym 4,5 miliona w samej Korei Południowej.

- W sierpniu 2017 roku Activision Blizzard prezentuje graczom StarCraft: Remastered, czyli zremasterowanego StarCrafta wraz z dodatkiem Brood War. Oprócz usprawnień graficznych pozwalających bez problemu uruchamiać grę na nowszych systemach operacyjnych spore zmiany zaszły w opcjach sieciowych. Zapisywanie gry w chmurze, system powtórek czy zaawansowany matchmaking to tylko przykłady zmian. Do tego w końcu wprowadzono polską wersję językową. Moim skromnym zdaniem to przykład kapitalnie zrobionego remastera. Tym bardziej dziwić może wydanie niecałe 3 lata później zremasterowanego Warcrafta III, który… nie pobił oryginalnej wersji.

- W Korei Południowej istnieją stacje telewizyjne, które prezentują widzom rozgrywki StarCrafta. Po premierze 2. części gry na pewien czas się z tego wycofano (na rzecz StarCrafta II oczywiście), ale od 2015 roku Koreańczycy wciąż mogą w telewizji obejrzeć mecz w klasycznego StarCrafta.

- W 2012 roku Google wprowadziło bardzo zabawny easter egg. Wpisując w wyszukiwarkę termin “zerg rush” na ekranie zaczęły masowo pojawiać się kropki imitujące zerglingi, które “atakowały” wyszukane strony i mogły je “niszczyć”. Naszym celem było bardzo szybkie naciskanie kursorem wrogów. Obecnie komenda jest nieaktywna, ale bardzo łatwo można znaleźć strony, które imitują tego easter egga.

 

Mam nadzieję, że retro recenzja gry StarCraft przypadła Wam, kibicom Nafciarzy, do gustu. Być może zainteresowała osoby, które jeszcze nie miały przyjemności spróbować swoich sił w tym ponadczasowym tytule, z kolei na twarzach starych, gamingowych wyjadaczy pojawił się nostalgiczny uśmiech. Podzielcie się swoimi wspomnieniami związanymi z grą StarCraft w komentarzach. Czekam również na opinię o serii retro recenzje, zarówno te pozytywne, jak i przede wszystkim krytyczne. Co dopracować, poprawić, na których tytułach się skupić – czekam na Wasze opinie.

 

Nafciarz94





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni