Sielewski: Zawsze najważniejsza jest drużyna
O trudnym początku rundy wiosennej, grze na pozycji defensywnego pomocnika po kilkuletniej przerwie, „najlepszym meczu w historii”, rekordzie Dariusza Romuzgi oraz naszym najbliższym przeciwniku Pogoni Szczecin porozmawialiśmy z kapitanem Wisły Płock – Bartłomiejem Sielewski.
Przyznasz, że nie tak wyobrażaliśmy sobie początek 2019 roku?
Bartłomiej Sielewski: Niestety muszę się z tym zgodzić. Od momentu awansu do ekstraklasy przed trzema laty w żadnej rundzie nie zanotowaliśmy tak słabego startu jak teraz. Wiadomo, gdy seria meczów bez zwycięstwa trwa długo morale drużyny również spadają. Na szczęście to już za nami.
Na początku rundy wiosennej regularnie pojawiałeś się w podstawowej jedenastce Nafciarzy, a przeciwko Jagiellonii Białystok po długiej przerwie zagrałeś jako defensywny pomocnik. Nie miałeś problemów, aby przestawić się na grę w drugiej linii?
- Zacznijmy od tego, że zagram wszędzie tam gdzie tylko będzie trzeba. Jeśli trener uzna, że dziś pomogę zespołowi grając w środku pola to zrobię wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej. Z tego co kojarzę poprzednio w pomocy grałem z Jackiem Góralskim i nasza współpraca układała się nie najgorzej.
Po niesamowitym zwycięstwie nad Cracovią wydaje się, że jesteśmy w stanie ograć każdego.
- To zwycięstwo nie tylko nam, ale też wszystkim naszym kibicom, było bardzo potrzebne. Wielokrotnie mówiłem, że w ekstraklasie każdy jest w stanie wygrać z każdym niezależnie od aktualnej passy, zajmowanej pozycji w tabeli czy miejsca rozgrywania spotkania. Wygrać kończąc mecz w „dziewięciu” to jednak całkowicie inna historia i nie kojarzę, aby komukolwiek w lidze wcześniej się to udało.
Nie tak dawno liczbą występów w Wiśle zrównałeś się z Vahanem Gevorgyanem (247 występów w naszym klubie), a na horyzoncie pojawił się legendarny Dariusz Romuzga, do którego jednak trochę jeszcze brakuje.
- Powiedziałem kiedyś, że jak wyprzedzę Darka Romuzgę (261 występów – przy. red) to wtedy będę mógł na spokojnie zawiesić buty na kołku. Swoje słowa podtrzymuję i mam nadzieję, że ich dotrzymam. Do końca ligi pozostało jeszcze sporo meczów, ale ewentualny rekord pobić będę mógł dopiero w następnych rozgrywkach. Nie powiem jednak, że jest to moim celem. Zawsze najważniejsza jest drużyna i w tym momencie liczy się tylko to żebyśmy utrzymali się w ekstraklasie na przyszły sezon.
Przed nami mecz z Pogonią Szczecin, która w rundzie jesiennej pokonała nas aż 4:0. Pałacie rządzą rewanżu?
- Spotkanie w Szczecinie oglądałem z perspektywy ławki rezerwowych i muszę przyznać, że rozmiary tej porażki były zbyt wysokie. Wszystko posypało się po bramce na 2:0 dla gospodarzy. Do tego czasu mieliśmy swoje okazje, żeby wyrównać, a jeszcze w pierwszej połowie Nico Varela trafił w słupek. Zgodzę się jednak z tym, że przez to motywacji na pewno nam nie zabraknie i zrobimy wszystko, żeby sięgnąć po trzy punkty, bo to jest najważniejsze. Tym bardziej przed własną publicznością.
Jak scharakteryzowałbyś drużynę Pogoni? Co jest ich najsilniejszą stroną?
- Na starcie wiosny Pogoń punktuje regularnie, a duży wpływ na postawę drużyny Kosty Runjaicia ma druga linia. To właśnie pomocnicy po wznowieniu rozgrywek zdobyli ¾ bramek dla Portowców i na pewno trzeba się skupić na tym, aby ograniczyć ich atuty i wygrać walkę w środku pola. To może okazać się kluczem do zwycięstwa.
Na kogo warto zwrócić szczególną uwagę?
- Jeśli już miałbym wskazywać to pewnie nie będę oryginalny, jeśli wybiorę doświadczonego pomocnika Radosława Majewskiego oraz przede wszystkim Kamila Drygasa, którego pamiętam jeszcze z rywalizacji z Zawiszą Bydgoszcz w I lidze. W trzech ostatnich naszych pojedynkach to właśnie kapitan Portowców wpisywał się na listę strzelców jako pierwszy.
*****
Rozmowę z Bartłomiejem Sielewskim znajdziecie również w najnowszym numerze oficjalnego magazynu piłkarskiej Wisły Płock - Czas Wisły #110.