Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Brzozowski: Stabilizacja i konsekwencja

 

Drugi zespół Wisły Płock zakończył rundę jesienną forBET IV ligi mazowieckiej odnosząc 13 zwycięstw, remisując 3 spotkania i ponosząc jedną porażkę. Drużyna Marka Brzozowskiego jest liderem rozgrywek (Mławianka Mława ma jeszcze do rozegrania mecz zaległy) i w drugiej części sezonu będzie jednym z głównych faworytów do awansu do III ligi z województwa mazowieckiego.

 

Jakie były przed wami cele przed rundą jesienną i czy udało się je zrealizować?

Marek Brzozowski: Głównym celem było zdobywanie punktów w każdym kolejnym meczu i chcieliśmy to zrobić poprzez sprawienie, że nasza młoda drużyna będzie bardzo konsekwentna i nawet jeżeli będziemy mieli słabszy dzień, to i tak zapunktujemy. Liga jest długa i punkty trzeba „ciułać”. W tamtym sezonie przekonaliśmy się, że jest z tym czasami problem. Czasami młodość brała górę nad cierpliwością, konsekwencją i przez to sporo tych punktów nam uciekło, szczególnie w pierwszej rundzie, gdzie straciliśmy punkty z drużynami z dolnej połówki tabeli. Teraz sporo pracowaliśmy nad mentalnością zawodników, żeby nie tracili koncentracji, żeby nie lekceważyli żadnego przeciwnika i myślę, że to było kluczem. Drugim kluczem było zbudowanie takiego „kręgosłupa” zespołu, który bardzo mocno decyduje o tym, co się dzieje na boisku i myślę, że to się udało. Jest Dawid Burka, Mateusz Lewandowski, Dawid Klepczyński i Patryk Szczepański (17 bramek), a więc czterech doświadczonych zawodników, którzy w trudniejszych momentach trzymają cały zespół i można powiedzieć, że Mateusz jest takim dodatkowym trenerem na boisku i przekazuje w trakcie gry te informacje, o których rozmawiamy przed meczem. To jest bardzo ważne i takich zawodników potrzebowaliśmy. Po to właśnie Patryk czy Dawid przyszli do naszej drużyny, żeby wprowadzić trochę więcej spokoju.

 

W całej Wiśle zrobiła się duża rywalizacja na pozycji napastnika. W pierwszym zespole są to Warchoł, Sekulski, Tuszyński i Kolar – każdy z nich potrafi dać coś ekstra drużynie. W rezerwach to Szczepański, Walczak czy Wiącek i ta rywalizacja to pewnie coś, co trenera zadowala, ale jak podchodzą do tego zawodnicy? Wydaje mi się, że w przypadku Wiącka można powiedzieć, że ta runda należy do straconych.

- Tak, na pewno dla niego jest to trudny okres, szczególnie pod kątem mentalnym. Nie zaczął tego sezonu w pierwszym składzie, w okresie przygotowawczym przegrał rywalizację z Tomkiem Walczakiem i później wydarzyło się jeszcze sporo takich nieprzychylnych zbiegów okoliczności, które mu nie pomagały – na przykład to, że mógł budować swoją formę przez Puchar Polski, a w pierwszym meczu otrzymał czerwoną kartkę i zawieszenie, co tak naprawdę zabrało mu bardzo ważne minuty. Później wchodząc z ławki w lidze, próbował się odbudowywać i te sytuacje miał, natomiast brakowało mu szczęścia, trochę więcej spokoju i trudno nam było tego zawodnika zbudować. My do końca cały czas w niego bardzo mocno wierzyliśmy. Po to cały czas z nim rozmawiamy i organizujemy mu zajęcia z psychologiem sportu, żebyśmy tego chłopaka zbudowali, bo to jest nasz wychowanek, na którego bardzo liczymy. Poprzedni sezon kończył jako nasz podstawowy napastnik, który, możemy powiedzieć, że najlepiej punktował z całej drużyny pod kątem bramek i asyst. Wierzę, że nadchodzący okres przygotowawczy spowoduje, że wróci do tej formy, którą miał na wiosnę i ta rywalizacja będzie jeszcze bardziej zacięta.

 

Jeśli Wiącek wróci do pierwszego składu, to ktoś inny będzie musiał siedzieć na ławce, chyba że będziecie grali na trzech rasowych napastników, bądź któryś z nich będzie grał na innej pozycji. Czy jest to w ogóle rozważane przez trenera, że jeżeli Szczepański, Wiącek i Walczak byliby w swojej optymalnej formie, to będą grali na innych pozycjach, czy może trener wystawi trzech napastników?

- Zagraliśmy teraz w Makowie tą trójką Walczak, Wiącek i Szczepański, takim troszkę odwróconym systemem 3-4-3. Trzeba wziąć pod uwagę to, że w trakcie sezonu dochodzi do różnych sytuacji, na przykład zaczyna się nam kumulować liczba żółtych kartek. Patryk Szczepański ma bodajże już 3, więc jeszcze jedna i będzie musiał pauzować, dlatego lepiej mieć taką trójkę i nią rotować, patrzeć kto w danym momencie jest w najlepszej dyspozycji. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że Tomek Walczak ostatnio często trenuje z pierwszym zespołem – być może trener będzie z niego korzystał i wtedy my nie będziemy mieć go w drugim zespole. W perspektywie tego celu, jakim jest awans, trzeba mieć zawsze przygotowaną alternatywę, która nie jest rezerwowa, a praktycznie równorzędna.

 

W jakim kierunku powinien się rozwijać drugi zespół? Czy tutaj powinno być jeszcze więcej doświadczonych zawodników, czy może więcej młodych uzdolnionych, czy raczej postawmy na stabilizację i nie zmieniajmy nic do końca sezonu?

- Ktoś, patrząc na tę rundę może, powiedzieć: wszystko bardzo dobrze się układało, zespół się skonsolidował, jest konsekwentny i tak dalej… Natomiast my mieliśmy sporo problemów, bo ta kadra nam się w trakcie rundy mocno zawęziła. Musieliśmy zmienić sposób naszego grania ze względu na kontuzję naszych dwóch najbardziej ofensywnych wahadłowych, czyli Kuby Paciorka i Kuby Maślaka, bo w ostatnich ośmiu meczach nie mieliśmy żadnego z nich, przez co mieliśmy wyłączone to, co sobie zakładaliśmy, że będziemy robić dużą różnicę w bocznych sektorach, dzięki zawodnikom, którzy mają inklinację do gry jeden na jeden, czyli właśnie Paciorek i Maślak. Nie mając ich w dalszej części sezonu, musieliśmy to skorygować i szukać innych rozwiązań. Dlatego nie graliśmy dwoma defensywnymi pomocnikami, tylko dwoma ofensywnymi, po to, żeby w trochę innych sektorach stworzyć tę przewagę ofensywną, natomiast mam nadzieję, że oni wrócą. Do tego wypadł nam jeszcze Dawid Szczepanik, który też jest młodym wahadłowym, więc tak naprawdę w trakcie sezonu wypadło nam trzech wahadłowych, którzy byli planowani do gry – został praktycznie tylko Kacper Rogoziński. Skorzystał z tego Szymon Winiarkiewicz, który wskoczył do składu i złapał sporo minut. Zbudował sobie tym pozycję i na pewno z nami zostanie. Przez kontuzje mieliśmy też trochę problemów w treningu i często dołączaliśmy ośmiu lub dziewięciu juniorów, żebyśmy mogli mieć dwudziestu zawodników do treningu taktycznego, bo część zawodników zaczęła też trenować z pierwszą drużyną, jak Krzyżański, Drapiński i Walczak, czyli przynajmniej w połowie tygodnia nie mieliśmy ich do treningu. Więc tych problemów było sporo – na mecz „na szczycie” z Mławianką pojechaliśmy nawet nie naszą sztandarową jedenastką, tylko gdzieś musieliśmy kombinować. Wrócił na ten mecz po kilkutygodniowej kontuzji Drapiński, na ławce mieliśmy Wiącka, który trzy tygodnie nie trenował przez kontuzję – pojawił się tylko na dwóch treningach i wzięliśmy go na ławkę trochę jako „straszaka”, a i tak musiał wejść na 15-20 minut. Tych problemów było sporo, dlatego teraz dla nas najważniejsze jest, żeby ustabilizować tę kadrę pod kątem treningowym, bo jak nie będziemy mieli jej mocnej, to ci najlepsi zawodnicy też nie będą się rozwijali. To jest dla nas teraz bardzo ważne, dlatego chcielibyśmy, żeby niektórzy z naszych wypożyczonych zawodników, którzy z różnych względów nie przebili się w nowych drużynach, do nas wrócili i podnieśli jakość naszego zespołu i treningów, ale też, żebyśmy pomogli im się odbudować, bo to zawodnicy, na których klub bardzo cały czas liczy. Akurat w danym miejscu im się nie udało, ale to cały czas zdolni i perspektywiczni gracze, którym teraz trzeba po prostu pomóc.

 

Czyli jednym słowem: stabilizacja i odbudowanie naszych wypożyczonych zawodników.

- Tak jest.

 

Czy te awanse zawodników z „dwójki” do pierwszego zespołu trenera cieszą, czy martwią?

- Na pewno cieszą, bo pokazują, że dobrze z tymi chłopcami pracowaliśmy, że się rozwinęli i na taki awans zasłużyli. Natomiast w perspektywie tego, że my tu też mamy swój cel, można powiedzieć, że trzeba „zjeść rybę i mieć rybę”, czyli po pierwsze zrobić awans, promować zawodników, czasami gdzieś tam rotować nimi pomiędzy pierwszym a drugim zespołem, ale na końcu i tak ktoś będzie nas rozliczał z tego celu głównego, czyli awansu do III ligi. To nie jest proste, ale wszyscy w klubie się tego uczymy, dla mnie to też jest nowa sytuacja, bo nigdy wcześniej nie prowadziłem drużyny rezerw i zawsze miałem wszystkich zawodników do dyspozycji. Tutaj muszę ten mikrocykl układać w taki sposób, że wiem, w których dniach ci zawodnicy mogą wrócić do nas do treningu i kiedy przećwiczyć z nimi kwestie taktyczne, żeby ta nasza gra była w meczach ligowych uporządkowana i żeby każdy wiedział, co ma na boisku robić.

 

A czy możliwy jest jakiś transfer z jedynki do dwójki na stałe?

- Na tę chwilę nie mam takich informacji, żeby coś takiego miało miejsce. Natomiast jest jeszcze jeden zawodnik z zewnątrz, którego chcemy pozyskać, trzymając się tego założenia, że w jego żyłach płynie wiślacka krew i miejmy nadzieję, że ten chłopak wróci tutaj do Płocka i będzie też nam pomagał.

 

To teraz trochę o personaliach. Dawid Krzyżański – jak udało się go zbudować, że on tak „urósł” w ciągu tej rundy i mocno poszedł do góry?

- Myślę, że to nie jest tak, że on się zbudował w ciągu jednej rundy, bo w końcówce tamtego sezonu on już trenował z pierwszym zespołem i był już bliski debiutu, brał udział w grach wewnętrznych, był zgłoszony do ekstraklasy. Ostatecznie nie zadebiutował, natomiast od początku tego sezonu pokazywał, że jest co najmniej wiodącą postacią tego zespołu i ciągnął nas, jeżeli chodzi o ofensywę liczbami, bo notował i bramki, i asysty. Dużo stałych fragmentów gry, z których później zdobywaliśmy bramki, było zrobione na nim, więc to procentowało i myślę, że on na tę pozycję pracował od kilku ładnych miesięcy, a nie tylko tą rundą. Czekał, czekał i się doczekał, z czego jesteśmy dumni, bo to bardzo skromny chłopak, który najwięcej argumentów ma zawsze na boisku, a nie poza nim.

 

Milan Obradović – w tym sezonie ekstraklasy w ogóle nie zagrał, natomiast w zespole rezerw pojawił się kilkukrotnie i chyba nie zawodził nigdy trenera.

- To jest zawodnik, którego umiejętności predysponują do grania na wyższym poziomie niż IV liga. Sytuacja w pierwszym zespole zmusiła go do tego, żeby zdobywał swoje minuty i zachowywał rytm meczowy u nas, natomiast wiadomo, że on myśli o graniu w ekstraklasie, a nie w drugim zespole. To jest cały czas młody zawodnik, a już z jakimś doświadczeniem, bo w poprzednim sezonie u trenera Sobolewskiego zagrał sporo minut, miał lepsze i gorsze momenty. Teraz też ma trudniejszy moment w pierwszej drużynie i na tyle, na ile możemy, też chcemy mu pomóc, żeby odbudował się przez drugi zespół.

 

Jakie plany na najbliższe tygodnie?

- Trenujemy do 15 grudnia i trochę zwalniamy obroty, natomiast chcemy zawodników utrzymać w dobrej dyspozycji praktycznie do świąt. Później wracamy 10 stycznia, trenujemy dwa-trzy tygodnie w Płocku i 30 stycznia wyjeżdżamy na obóz do Rybnika.

 

W tym roku nie będziecie już grali, czy trafi się jakiś sparing?

- Zagramy jeszcze z ŁKS-em 1926 Łomża tutaj w Płocku i na tym zakończymy gry kontrolne, bo tak naprawdę nie są one nam już potrzebne, a i zawodnicy muszą się trochę „zresetować”. Wprowadzimy trochę inną formę treningów, chcemy je trochę urozmaicić może trochę sportami uzupełniającymi. Próbujemy coś zorganizować, ale nie chcę tutaj zdradzać za wiele, bo chcemy, żeby to też była niespodzianka dla zawodników.

 

A sparingi w nowym roku? Możemy już coś o tym powiedzieć?

- Tak, mamy ustalony cały plan sparingów. Zagramy sporo meczów z rezerwami drużyn ekstraklasowych, bo m.in. z drugą Legią, Jagiellonią i Górnikiem Zabrze. Mamy też mecz z Polonią Warszawa, z Elaną Toruń oraz włocławskimi Włocłavią i Liderem. Jeszcze nie wiemy, kiedy się zacznie liga, ale jeżeli nie będzie zaplanowanej kolejki na 12 marca, to zagramy w tym terminie z rezerwami Widzewa.

 

Czy myślicie już jak się przygotować do ewentualnego meczu barażowego?

- To jest dość odległa przyszłość, bo na razie jeszcze nie wygraliśmy tej ligi. Myślę, że w kolejnej rundzie będziemy przyglądać się bacznie drużynie, która będzie miała największe szanse – na tę chwilę jest to MKS Piaseczno. Gdzieś tam powoli zbieramy już informacje o tym przeciwniku i na wiosnę będziemy się pojawiać na meczach MKS-u, żeby przeanalizować tego rywala jak najlepiej.

 

To dobrze, że liga się zmieni i w przyszłym sezonie będzie jednogrupowa?

- Na pewno. Myślę, że to nie jest dobre rozwiązanie, że ktoś, grając 34 mecze zajmuje pierwsze miejsce w lidze i się okazuje, że później trzeba grać jeszcze baraż i być może dyspozycja dnia zadecyduje o tym, że tego awansu nie będzie. Jest to bardzo dobry ruch Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, że od przyszłego sezonu zwycięzca IV ligi będzie miał bezpośredni awans do III ligi.

 

A jeśli chodzi o sztab szkoleniowy II zespołu. Jest pan z niego zadowolony?

- Kawał dobrej roboty wykonał Filip Skupiński, który jest nie tylko asystentem, ale odpowiada za realizację całego planu motorycznego, przygotowanie stałych fragmentów gry. Nasz trener bramkarzy Daniel Iwanowski wykonuje świetną robotę, ale jest też w szatni takim dobrym duchem, zajmuje się też takimi organizacyjnymi sprawami związanymi z dyżurnymi, z karami itp. Jest też Paweł Kowalski, który jest asystentem i kierownikiem drużyny, są Damian Jędrzejak i Paweł Krysiak, którzy dbają cały czas o zdrowie chłopaków i bardzo szybko stawiają ich na nogi. Ważna jest jeszcze rola Marcina Biernackiego, który pracuje z nami tak naprawdę online, ale przygotowuje nam co tydzień analizę przeciwnika i wiele tych szczegółów, które on znajdzie, pomaga nam przygotować się na kolejnych rywali. Wykonał dla nas świetną robotę i to była dla nas duża pomoc, bo wcześniej musieliśmy to robić sami, a teraz mamy człowieka, który do połowy tygodnia wysyła nam materiał na temat przeciwnika na wideo, a my możemy to przekazać zawodnikom. Trzymamy się tego schematu, że najpierw jest prezentacja, a następnie wysyłamy zawodnikom ten materiał mailowo, żeby każdy mógł sobie to jeszcze w spokoju w domu przeanalizować pod kątem swojej pozycji, czy rywala, przeciwko któremu będzie grał w meczu. Zawodnicy to robią, bo często jeszcze dzień po otrzymaniu materiału przychodzą do nas i dopytują o jakieś szczegółowe rzeczy. Myślę, że świadczy to o tym, że mamy świadomych zawodników, którzy korzystają z tworzonych im możliwości.

 

Kto jeszcze może namieszać na wiosnę w ligowej stawce?

- Myślę, że na pewno Mławianka, która obecnie jest 3 punkty za nami, ale ma jeszcze mecz zaległy, więc może być tak, że te rozgrywki skończymy z tym samym dorobkiem punktowym. Kolejny sezon ten zespół konsekwentnie punktuje. Jest jeszcze Ząbkovia, która jest cały czas niebezpieczna i myślę, że między tymi trzema zespołami ta walka do końca będzie trwała. Escola została trochę z tyłu, teraz jeszcze niefortunny walkower z Ząbkovią – być może to się jeszcze rozstrzygnie po odwołaniu.

 

Wracając jeszcze do pana zespołu. Co w skali całej rundy najbardziej ucieszyło?

- Cieszy mnie też to, że strzeliliśmy najwięcej bramek i najmniej straciliśmy. Jest takie powiedzenie, że ligę wygrywa się solidną obroną i myślę, że u nas to dobrze wygląda. Cieszy organizacja gry zgodna z nakreślonym modelem. Jesteśmy powtarzalni i mamy swoje DNA. Zawodnicy elastycznie poruszają się w systemie 1-3-5-2 oraz skutecznie realizują proponowane przez nas modyfikacje tego systemu.  Na pewno najbardziej żałujemy tego meczu w Mławie, gdzie straciliśmy bramkę w 94. minucie po stałym fragmencie gry. 10 minut wcześniej to my mieliśmy, można powiedzieć, akcję meczu, gdzie w sytuacji sam na sam Gabriel Wiącek przegrał pojedynek. Szkoda, bo z tym bezpośrednim rywalem to nawet 0:0 byłoby dla nas bardzo cenne.

 

Od kiedy będziecie grali na Stadionie Miejskim na wiosnę?

- Ta decyzja należy do MOSiR-u, ale myślę, że nie wcześniej niż w kwietniu. Wszystko zależy od tego, ile będzie trwała zima i kiedy to boisko będzie gotowe. Na pewno chcielibyśmy wejść na naturalną murawę jak najwcześniej. W tamtym sezonie zaczęliśmy rundę czterema pierwszymi meczami na sztucznej i późniejsze przejście na naturalne boisko nie było dla nas łatwe. Musieliśmy się do tego przystosować i chciałbym, żeby to było jak najprędzej.

 

Rafał Wyrzykowski

 





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni