Thomas Dähne: piłka nożna nie jest miłosną historią
W 43. minucie niedzielnego meczu Wisły z Jagiellonią Białystok kibice zgromadzeni na Stadionie im. Kazimierza Górskiego byli świadkami niezwykle emocjonującego starcia litewskiego napastnika z niemieckim bramkarzem. Po zagraniu ręką w polu karnym Nafciarzy sędzia Raczkowski podyktował rzut karny dla przyjezdnych.
Piłkę na jedenastym metrze ustawił sobie Arvydas Novikovas, a między słupkami w pełnym skupieniu do strzału Litwina przygotowywał się Thomas Dähne. Gwizdek arbitra, strzał... i płocki golkiper zatrzymuje futbolówkę! Nie ulega wątpliwości, że jednym z bohaterów niedzielnego starcia został właśnie Niemiec. Radość na trybunach była nie do opisania. Warto podkreślić, że to pierwsza w barwach Wisły udana interwencja po strzale z jedenastego metra byłego bramkarza HJK Helsinki.
- Początek sezonu był słaby w naszym wykonaniu. Jednak w ostatnim spotkaniu z Legią, jak i teraz z Jagiellonią Białystok wyglądało to już lepiej, stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji. Może nie kontrolowaliśmy przebiegu spotkania przez pełne 90 minut, ale śmiało mogę powiedzieć, że zwycięstwo było dziś w naszym zasięgu. Myślę, że jeden punkt jest lepszy, niż nic. To mimo wszystko sprawiedliwy rezultat. - powiedział nam kilkanaście minut po ostatnim gwizdku płocki bramkarz.
- Uważam, że byliśmy zespołem delikatnie lepszym. Może Jagiellonia dłużej utrzymywała się przy piłce, oprócz rzutu karnego wypracowała sobie sytuację bramkową, ale nie mogę powiedzieć, że dla nas był to mecz najcięższego kalibru. Oczywiście wciąż musimy pracować nad naszą grą. Przede wszystkim nad tym, żeby nie tracić bramek. Linia defensywy wygląda niemal identycznie, jak w poprzednim sezonie. Po niemrawym początku teraz wygląda to już lepiej, znacznie poprawiła się komunikacja. Myślę, że było to widoczne na boisku. Jestem spokojny o naszą przyszłość, przed nami wiele ciekawych spotkań. Oczywiście będą momenty gorsze, jak to zazwyczaj bywa, piłka nożna nie jest przecież miłosną historią, gdzie wszystko wychodzi. Ale ja jestem spokojny i z optymizmem patrzę na kolejne mecze. - dodał Dähne.
W 43. minucie bramkarz stanął oko w oko z Arvydasem Novikovasem, który ustawił piłkę na jedenastym metrze w naszym polu karnym. Strzał Litwina nie sprawił jednak problemów byłemu młodzieżowemu reprezentantowi Niemiec, który dla wielu kibiców wyrósł na bohatera meczu. Co na ten temat uważa sam zainteresowany? - Zdecydowanie nie czuję się bohaterem tego spotkania. To oczywiście plus, że udało mi się wybronić rzut karny, że pomogłem kolegom. Tym bardziej, że w poprzednim sezonie miałem kilka sytuacji, kiedy drużynie raczej nie pomogłem. Jestem zadowolony z mojej dzisiejszej dyspozycji, jednak Jagiellonia miała dziś szansę na zawiązanie kilku dogodnych okazji do strzelenia bramki. Na szczęście nasi obrońcy, wsparci pomocnikami i napastnikami wykonali kawał dobrej roboty. Goście stuprocentowych sytuacji wypracowali sobie niewiele.
Przed Nafciarzami przerwa w rozgrywkach. Drużyna już we wtorek uda się na zgrupowanie do Gniewina, by tam szlifować formę przed meczem z Miedzią Legnica. Zwieńczeniem obozu będzie sparing z Arką Gdynia, zaplanowany na piątek na godzinę 11:00. - Nikt nie powiedział, że w kolejnych spotkaniach będzie łatwiej. Zdobyliśmy trzy punkty z mistrzem Polski, następnie ugraliśmy jeden punkt w starciu z Jagiellonią, ale to nie znaczy, że następni przeciwnicy będą łatwiejsi. W każdym meczu nie możemy dawać z siebie stu procent - to musi być sto pięć, albo nawet sto dziesięć procent! - dodał na zakończenie Thomas.
fot. Piotr Kucza / 400mm.pl