Torgil Gjertsen: Jestem szczęściarzem, synek urodzi się latem
O aktualnej sytuacji związanej z koronawirusem, treningach indywidualnych w domowym zaciszu, nauce języka polskiego oraz charakterystycznej celebracji bramki w Gdyni zamieniliśmy kilka słów z naszym skrzydłowym Torgilem Gjertsenem.
- Widzę, że wszyscy zdają sobie sprawę, że sytuacja jest poważna i w żadnym wypadku nie należy jej bagatelizować. Cieszę się, że ludzie w Polsce odpowiedzialnie do tego podchodzą, podobnie z resztą, jak w Norwegii. - powiedział na wstępie norweski pomocnik, który zgodnie z wytycznymi klubu nie opuszcza swojego miejsca zamieszkania i trenuje indywidualnie.
Obecna sytuacja nie jest komfortowa w szczególności dla zawodników, którzy w naszym kraju przebywają sami, bez rodzin. W takim położeniu znalazł się właśnie nasz rozmówca, który jednak w pełni zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i nie zamierza marudzić. - Oczywiście zalecenie siedzenia w domu i treningów indywidualnych są w zupełności zrozumiałe. Z drugiej strony wiadomo, że paradoksalnie sama sytuacja na dłuższą metę może być niekomfortowa. Kontakt bezpośredni z innymi osobami jest ograniczony do minimum, nie gramy, wszystko dookoła w zasadzie jest zamknięte. A najgorsze jest to, że nie wiadomo kiedy życie wróci do normy. - kontynuował Torgil.
Co w tym czasie porabia były zawodnik norweskiego Kristiansund BK, na jakich aktywnościach się skupia? - W zasadzie nie opuszczam mojego mieszkania. Oprócz treningów najwięcej czasu poświęcam na naukę języka polskiego. Nie ukrywam, że bardzo zależy mi, żeby mówić po polsku jak najszybciej. Z resztą podstawy mam już za sobą. Poza tym lubię włączyć konsolę, obejrzeć ciekawy serial na Netflixie. Są oczywiście plusy takiego stanu rzeczy. W zasadzie codziennie kontaktuje się też z moimi przyjaciółmi i rodziną, sprawdzam przy okazji, czy wszystko u nich w porządku.
Sztab szkoleniowy Nafciarzy już kilkanaście dni temu zadecydował, że ich podopieczni w najbliższym czasie będą trenować indywidualnie. Wszystko podyktowane jest oczywiście kwestiami bezpieczeństwa. - Trenuję zazwyczaj rano, często przed śniadaniem. Daje mi to kopa na dalszą część dnia i pomaga zwalczyć wszelkie stresy. Nie obawiam się o motywację, każdy z nas utrzymuje formę, by w każdej chwili być gotowy do powrotu na boisko. - komentował Gjertsen.
Wszyscy kibice Wisły, którzy obserwowali ostatni mecz ligowy z Arką Gdynia bez wątpienia zwrócili uwagę na charakterystyczny sposób celebracji bramki naszego skrzydłowego, bezpośrednio po trafieniu na 1:0. - Jestem szczęściarzem! Coś wielkiego niebawem przytrafi się w moim życiu. Wraz z moją partnerką będziemy mieli synka. Chłopiec urodzi się latem. Oczywiście obecna sytuacja nam nie sprzyja, jestem daleko od niej, nie możemy się spotkać. Staram się wszystko skierować do odpowiedniej motywacji, żeby trenować jeszcze ciężej. Radość będzie kilkukrotnie większa, gdy się w końcu zobaczymy. Nie mogę się doczekać. - zakończył z uśmiechem na ustach Torgil Gjertsen.