W niedzielę stawiamy stempel?
Oczywiste emocje wywołuje finisz zasadniczej części sezonu LOTTO Ekstraklasy. W równym stopniu towarzyszą one zespołom grającym o prowadzenie w tabeli, walczącym o pozostanie w lidze, jak i tym balansującym na krawędzi awansu do grupy mistrzowskiej naszej ligi.
Jedna z nich walkę o górną połowę tabeli rozpocznie w piątek o 18.00. Zajmujące ósmą pozycję Zagłębie Lubin zagra w Gliwicach z Piastem. Stawka niebagatelna, bowiem gospodarze są zagrożeni degradacją, a lubinianie w przypadku innego rozstrzygnięcia niż zwycięstwo mogą wylecieć z górnej części klasyfikacji. I takie rozwiązanie wydaje się prawdopodobne. Piast na wiosnę prezentuje się lepiej niż Miedziowi i jest delikatnym faworytem pojedynku.
Na gospodarzy można również stawiać w kolejnym piątkowym spotkaniu. O 20.30 w Poznaniu przy Bułgarskiej Lech podejmie Lechię Gdańsk. Rok temu obie drużyny grały o mistrzostwo, dzisiaj tylko poznaniacy. Lechia kiepsko grała jesienią, a wiosną … jeszcze gorzej. Jeśli ze stolicy Wielkopolski przywiezie choćby punkt, powinna uznać to za sukces.
Siedem goli straciły w ostatniej kolejce Bruk - Bet Termalica Nieciecza oraz Pogoń Szczecin. Po stronie zdobyczy, zero. Trudno więc o dobre nastroje w obydwu klubach. Poprawi je ewentualna wygrana w bezpośrednim meczu zespołów walczących o pozostanie w lidze. Tylko z racji roli gospodarza, nieco większe szanse dajemy Bruk-Betowi. Do Niecieczy zapraszamy w sobotę na 15.30.
Efektowna wygrana 4:0 nad Bruk-Betem przedłużyła szanse Arki Gdynia na grę w górnej połowie tabeli w decydującej części rozgrywek. Ich przedłużenie zależy w dużym stopniu od korzystnego wyniku w najbliższym spotkaniu. Tyle, że Arkę czeka wizyta w Białymstoku na stadionie lidera. Niezależnie od wysokiej porażki Jagi w Poznaniu, każde inne rozwiązanie niż komplet punktów gospodarzy będzie zaskoczeniem dla każdego. Na Podlasie udajemy się w sobotę o 18.00.
Bardzo ważny, również z perspektywy Płocka, mecz odbędzie się w sobotni wieczór w Kielcach. Korona zagra z Górnikiem Zabrze. O awans do ósemki jedni i drudzy raczej nie muszą się martwić, ale walczą o korzystne rozstawienie na fazę play-off. Obydwaj nasi sąsiedzi w tabeli marzą o wygranej by zbliżyć się do czwartej, wymarzonej lokaty. Niech więc ich marzenia spełzną na niczym. I chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego.
Czwarte miejsce po tej kolejce powinna zająć nasza Wisełka. Zakładając oczekiwany, przynajmniej przez nas, podział punktów w Kielcach, potrzebujemy wygranej we Wrocławiu. Wprawdzie na taki wynik nad Odrą czekamy od dość dawna, ale dzisiejsza dyspozycja niedzielnych rywali, stawia nas w roli faworyta meczu z wrocławianami. Śląsk dysponuje silnym składem, ale potencjalne możliwości nie przekładają się na wynik i, miast walczyć o zaszczyty, plącze się w dole tabeli. I niech plącze się nadal, co ma spowodować wygrana Wisły, dająca nie tylko pewność gry w grupie mistrzowskiej, ale także spore szanse na czwartą lokatę i po weekendzie i po 30 kolejkach. Śląsk-Wisła, niedziela 15.30.
Równolegle do naszego meczu, zostanie rozegrane spotkanie Cracovii z Sandecją Nowy Sącz. Pasy idą jak burza. Seria trzech kolejnych zwycięstw dała im niespodziewaną szansę gry o czołowe lokaty, chociaż po jesiennej części rozgrywek nikt, nawet w Krakowie, w to nie wierzył. Warunkiem pozostania w stawce ekip walczących o ósemkę jest wygrana z Sandecją. Trudno o łatwiejsze zadanie. Beniaminek nie umie wygrać od miesięcy i chyba powoli żegna się z ekstraklasą. Frustracja piłkarzy z Nowego Sącza po weekendzie będzie jeszcze większa.
Bardziej utytułowany i noszący zdecydowanie ładniejszą nazwę krakowski zespół w niedzielę o 18.00 zagra w stolicy z Legią. Kilka lat temu starcie Legii z Wisłą byłoby pewnie kluczowe dla losów mistrzostwa kraju. Dzisiaj o tytuł grają tylko gospodarze. I, uwzględniając choćby wiosenną formę, zdecydowanie celują w zwycięstwo. Na przeszkodzie może im stanąć jedynie Carlitos, który punkty dla Wisły wiele razy zdobywał w pojedynkę. Na wojskowych to jednak nie wystarczy.
Fot. Ewa Kobroń