Zapowiedź: Derby Mazowsza - część druga!
We wtorek Wisła Płock ponownie podejmie u siebie Legię Warszawa. Tym razem w ramach 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski. Początek również o godzinie 20:30.
W miniony piątek przy ulicy Łukasiewicza 34 byliśmy świadkami świetnego widowiska z racji pierwszych Derbów Mazowsza w odstępie kilku dni. Pierwsi do głosu doszli przyjezdni, lecz strzał głową Macieja Rosołka był zdecydowanie zbyt lekki. Nafciarze odpowiedzieli dośrodkowaniem Martina Sulka i zmarnowaną świetną sytuacją przez Mateusza Lewandowskiego. Potem mieliśmy jeszcze nieskuteczne próby Josué, czy Damiana Rasaka. Kilka minut po zamianie stron udało nam się jednak już wyjść na prowadzenie. Z dobrego dogrania Rafała Wolskiego skorzystał Mateusz Lewandowski i stadion oszalał. Z takiego wyniku nie cieszyliśmy się zbyt długo, ponieważ po godzinie gry rzut karny na wyrównującą bramkę zamienił Josué. Następnie Krzysztof Kamiński wyłapał próbę Portugalczyka z dalszej odległości i instynktownie odbił strzał Blaža Kramera. Na te wydarzenia podopieczni Pavola Stano odpowiedzieli najlepiej, jak mogli. Futbolówkę przejął Rafał Wolski, dograł do Łukasza Sekulskiego i wychowanek zdobył, jak się okazało, decydującą o zwycięstwie bramkę. Teraz czas na kolejny pojedynek tych drużyn, ale tym razem już nie w ramach PKO Bank Polski Ekstraklasy, a Fortuna Pucharu Polski.
Droga obu drużyn do 1/16 finału rozgrywek jest krótka, bo wcześniej mieliśmy tylko pierwszą rundę. Więcej problemów miała w niej zdecydowanie Legia Warszawa. Na koniec sierpnia udała się do Niecieczy, gdzie przeciwnikiem była Bruk-Bet Termalica. Już w szóstej minucie wynik otworzył Carlitos. W drugiej połowie stan wyrównał jednak wypożyczony od nas Marcel Błachewicz, a pod koniec na prowadzenie wysunął gospodarzy Daniel Pietraszkiewicz. W doliczonym czasie gry rzut karny wykorzystał Josué, doprowadzając tym samym do dogrywki. W niej decydujący cios zadał Carlitos i Wojskowi zameldowali się w kolejnej rundzie.
Wisła Płock także mierzyła się z pierwszoligowcem. Naszym rywalem była na wyjeździe Skra Częstochowa Już na samym początku po faulu na Dawidzie Kocyle dostaliśmy od arbitra rzut karny. Niestety Karol Szymkowiak wybronił wtedy strzał Marko Kolara. Chwilę potem i tak wyszliśmy już na prowadzenie po skutecznym wykończeniu Steve'a Kapuadiego. Następnie dwukrotnie poprzeczkę gospodarzy obił Michał Mokrzycki, a po pół godziny gry wynik podwyższył Milan Kvocera. Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem trzecią bramkę zdobył Dawid Kocyła. Skra Częstochowa nie odpuszczała. Pięć minut później po dobrej akcji ładną główką popisał się Krzysztof Ropski. To jednak wszystko, na co było stać przeciwników. Oba te rezultaty oraz późniejsze losowanie w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej sprawiły, że już we wtorek zmierzymy się u siebie ze stołeczną ekipą po raz drugi w krótkim odstępie czasu. Mamy nadzieję na powtórkę wyniku z piątku!
Przypominamy, że omawiane powyżej spotkanie rozpocznie się 18 października o godzinie 20:30!