Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Zawada: Będę dalej ciężko pracował

 

W ostatnim spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec (3:1) w podstawowym składzie po długiej przerwie pojawił się Oskar Zawada. 23-letni napastnik w "11" zastąpił Karola Angielskiego i szansę otrzymaną od trenera Leszka Ojrzyńskiego wykorzystał, trafiając do siatki rywali w 36. minucie i wyprowadzając nas na prowadzenie 2:1.

- Początek był trudny, nawet bardzo trudny. Szybka strata bramki i "zimny prysznic" już po pierwszych minutach. Ale chwała nam za to, że potrafiliśmy odwrócić losy tego spotkania, zdobywając trzy bramki. Wielkie brawa dla całej drużyny za zaangażowanie. W ostatnich miesiącach zawsze nam czegoś brakowało. Ale myślę, że w tym momencie każdy kibic może być z nas zadowolony - powiedział o ostatnim meczu w rundzie zasadniczej Zawada.

Zawada, który poprzednio w wyjściowym zestawieniu Nafciarzy znalazł się 16 lutego w Białymstoku, gdzie na pierwszym wyjeździe w 2019 roku bardzo pechowo przegraliśmy z Jagiellonią 0:1, tracąc gola w ostatniej akcji rywalizacji. Później trzykrotnie wchodził jeszcze z ławki rezerwowych, a w szalonym meczu z Cracovią (3:2) wywalczył decydujący o naszym zwycięstwie rzut karny. Od 26. kolejki czekał na kolejną szansę.

- To przyjemne uczucie (śmiech). Koniec końców każdy z nas ciężko trenuje przede wszystkim po to, żeby zaprezentować się na boisku. Gra w podstawowej jedenastce jest tym, czego każdy piłkarz chce. Nie ukrywam, że ten fakt mocno mnie ucieszył i dał motywacyjnego kopa. Mam nadzieję, że również w jakimś stopniu odpłaciłem się trenerowi za zaufanie - tłumaczył nasz rozmówca.

Oskar w Sosnowcu na boisku przebywał 59. minut, a następnie zastąpił go Grzegorz Kuświk, który tuż przed końcem pojedynku ustalił wynik na 3:1. Przez blisko godzinę Zawada robił to co do niego należało, a co najważniejsze zdołał pokonać Lukáša Hroššo. Słowacki bramkarz przy dobitce naszego zawodnika oznaczonego numerem 16. nie miał właściwie nic do powiedzenia, a powstrzymać naszego atakującego bezskutecznie próbował także Mateusz Cichocki.

- Bardzo się cieszę, że udało mi się strzelić bramkę. Że znalazłem się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, by wyprowadzić drużynę na prowadzenie. Cieszę się, że dałem argumenty na przyszłość, że warto na mnie stawiać. Mogę zapewnić, że będę dalej ciężko pracował, żeby bramek wpadło jeszcze więcej - powiedział napastnik młodzieżowej reprezentacji Polski.

Rundę finałową sezonu 2018/2019 tak jak przed rokiem rozpoczniemy pojedynkiem z Wisłą Kraków. Z tą różnicą, że teraz w 31. kolejce LOTTO Ekstraklasy zagramy nie w Płocku, a w stolicy Małopolski (poniedziałek, 22 kwietnia, o godzinie 15:30). Czego możemy spodziewać się po najbliższym przeciwniku?

- Wisła Kraków to drużyna nieprzewidywalna. Potrafi rozgrywać bardzo dobre mecze, jednak czasem przeplata je słabszymi. Dla nas będzie to bardzo ciężki mecz. W Krakowie nigdy nie gra się łatwo, a Wisła ma dobry skład, dobrych zawodników. Myślę, że czeka nas emocjonujące, ale też wyrównane spotkanie - zakończył Oskar.





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni