Zmiana warty w lipcu
Lipiec to nic innego jak kolejne przygotowania do jak najbardziej udanego startu rundy. Drugi rok z rzędu lato nie okazało się jednak dla nas zbyt spokojne, bowiem znów wszystko zakłóciła nieoczekiwana roszada na stanowisku pierwszego szkoleniowca Wisły Płock.
Miesiąc rozpoczęliśmy dopięciem dwóch kolejnych ruchów transferowych. Najpierw wypożyczony do końca sezonu został Patryk Wieliczko. Młody pomocnik w poprzednich rozgrywkach rozegrał w barwach Olimpii Elbląg dwa mecze na poziomie II ligi. Kilka dni później potwierdziliśmy, że również na kolejny rok zostanie z nami Igor Łasicki, którego karta jest własnością włoskiego SSC Napoli.
Rozegrane zostały także dwa ostatnie przedsezonowe sparingi. Pierwszym rywalem był cypryjski zespół AEK Larnaka. Przeciwnik okazał się silniejszy i zwyciężył 1:0 po bramce Ivana Trickovskiego.
Dwa dni później, 12 lipca, całą Polskę obiegła sensacyjna informacja – Jerzy Brzęczek ma zostać mianowany nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Dotychczasowy szkoleniowiec Wisły Płock miał zastąpić na tym stanowisku Adama Nawałkę. Choć nazwisko Brzęczka pojawiało się w medialnych spekulacjach, jego ostateczny wybór był mimo wszystko sporym zaskoczeniem. Ostatecznie drugie lato z rzędu mieliśmy w Płocku prawdziwy pożar jeśli chodzi o stanowisko trenera pierwszej drużyny. Jerzy Brzęczek poprowadził co prawda jeszcze Wisłę w ostatniej kontrolnej grze (zwycięstwo 2:0 ze Stomilem Olsztyn), ale jasnym stało się, że trzeba na gwałt szukać nowej osoby w jego miejsce.
Wystarczyły tylko dwie doby i wszystko było jasne. Wisłę Płock objął pracujący do tej pory dla Polskiego Związku Piłki Nożnej (konkretnie prowadząc kadrę do lat 19) Dariusz Dźwigała.
W międzyczasie do treningów po przerwie wrócił drugi zespół, profesjonalny kontrakt z klubem podpisał Marcel Zapytowski, a swoje finansowanie postanowił zwiększyć nasz główny sponsor – PKN ORLEN.
W końcu, 22 lipca, oficjalnie wznowiliśmy grę w LOTTO Ekstraklasie, choć zapewne nie o takiej inauguracji marzyliśmy wszyscy – kibice, piłkarze i sam trener. Po zaciętym spotkaniu przegraliśmy bowiem z Lechem Poznań 1:2, tracąc decydującą bramkę w dramatycznych okolicznościach. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego kapitalnymi nożycami gola zdobył Portugalczyk - Pedro Tiba, który tym samym świetnie przedstawił się piłkarskiej Polsce.
Tydzień później pojechaliśmy do Zabrza, by zmierzyć się z rewelacją poprzedniego sezonu – miejscowym Górnikiem. Praktycznie przez cały mecz Nafciarze dominowali na boisku, ale zupełnie nie przekładało się to na zdobycz bramkową. Dopiero w połowie meczu świetne podanie Mateusza Szwocha skutecznie wykończył Ricardinho. Na kwadrans przed końcem meczu gola zdobył niestety Igor Angulo i wynik 1:1 utrzymał się już do końca spotkania, choć decydującą bramkę mógł, a w zasadzie powinien, zdobyć po podaniu Nico Vareli Szwoch. Warto jednak wspomnieć, że bramka Brazylijczyka była swego rodzaju narodzinami płockiego snajpera.