Alen Stevanović: Co to był za mecz!
Kto z Was nie uczestniczył w sobotnim meczu Wisły Płock z Cracovią, może żałować. Euforia po pięknych bramkach, konsternacja przy trafieniach przyjezdnych, anulowana bramka, czerwone kartki i rzut karny w ostatnich minutach, po którym nasza drużyna, grając w dziewięciu, pokonała ekipę trenera Michała Probierza. Tę potyczkę fani Wisły zapamiętają na długo.
W 70. minucie przy stanie 2:2 na boisku zameldował się nasz nowy zawodnik Alen Stevanović, który zastąpił Nico Varelę. Dla Serba był to pierwszy, oficjalny występ w niebiesko-biało-niebieskim trykocie. Trzeba przyznać, że skrzydłowy zaprezentował się z jak najlepszej strony. Co więcej, sam przyznaje, że emocje podczas meczu przeskoczyły wszelkie skale.
- Co to był za mecz! Emocje nie do opisania! Jestem pewien, że spotkanie na zawsze zapisze się w pamięci wszystkich fanów i zawodników Wisły Płock. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że udało się nam wygrać. To był dla nas moment kluczowy, bo nasza sytuacja nie była i niestety nadal nie jest dobra. Ale wykonaliśmy pierwszy krok, żeby odmienić nasz los. - powiedział nam po meczu były zawodnik m.in. włoskiego Torino, Palermo czy belgradzkiego Partizana.
Zapewne każdy piłkarz debiutujący w nowym klubie marzy, by przywitać się z fanami efektowną bramką. Tak byłoby również w przypadku Alena, który na listę strzelców wpisał się w 87. minucie, trafiając na 3:2. Euforia na Stadionie im. Kazimierza Górskiego nie trwała jednak długo. Po analizie VAR arbiter Bartosz Frankowski dopatrzył się faulu chwilę przed umieszczeniem piłki w siatce i gola ostatecznie nie uznał. W następstwie czerwoną kartką ukarany został Cezary Stefańczyk, co oznaczało, że po odesłaniu wcześniej do szatni Adama Dźwigały nasza drużyna mecz kończyć musiała w dziewięciu. Okazało się, że taki obrót sprawy jeszcze bardziej zmotywował nasz zespół, który w ostatnich minutach zdołał wydrzeć Cracovii trzy punkty.
- Bramka w debiucie byłaby dla mnie czymś wyjątkowym. Niestety, arbiter gola nie uznał, ale to jeszcze bardziej nas zmotywowało. Nie ma sensu wracać do szczegółów, każdy, kto był na meczu widział co się działo. Najważniejsze są trzy punkty. Zdawaliśmy sobie sprawę jak ciężkim przeciwnikiem jest drużyna Cracovii, dlatego tym bardziej takie zwycięstwo smakuje szczególnie. Cała drużyna zasługuje na pochwałę, każdy z nas dał z siebie maksimum, co przyniosło zamierzony efekt. Na słowa uznania zasługują również kibice Wisy, którzy przez 90 minut dzielnie nas wspierali. Dziękujemy! - dodał na zakończenie serbski pomocnik.
Przed drużyną trenera Kibu Vicuñy kolejne, ciężkie zadanie. W poniedziałek 11 marca o godzinie 18:00 Wisła stanie twarzą w twarz z aktualnym liderem Lechią Gdańsk.
Fot. Marian Zubrzycki/ 400mm.pl