Efektowne zwycięstwo zespołu U-19
Trzy zwycięstwa, remis i porażka - to bilans weekendu w wykonaniu drużyn młodzieżowych SSM Wisły Płock. Efektowne zwycięstwo odniósł zespół do lat 19, który po trzech meczach bez zwycięstwa rozgromił na swoim terenie ŁKS Łomża 6:1.
Swoje zrobili także podopieczni Tomasza Włoczewskiego występujący w I Lidze Okręgowej D2. W 7. kolejce rozgrywek pokonali w Płocku Start II Proboszczewice 2:0 (0:0) po bramkach Pawła Kowalskiego i Kuby Szewczuka, choć nie przyszło im to łatwo. - Goście byli bardzo dobrze zorganizowani w defensywie, a do tego świetnie interweniował ich bramkarz - mówi szkoleniowiec 12-latków. - W związku z tym mieliśmy problemy, by stworzyć sobie podbramkowe okazje, ale na szczęście nasze starania przyniosły efekty w drugiej połowie, gdy udało nam się strzelić dwa gole.
Remis z meczu 7. kolejki Ekstraligi C2 przywieźli z Siedlec zawodnicy prowadzeni przez Łukasza Majewskiego. 14-latkowie zremisowali z MKS-em Pogonią 1:1 (1:0). - Nie mogliśmy lepiej rozpocząć, bo już w 3. minucie Krzysztof Dynus wykorzystał rzut karny podyktowany za faula na Oskarze Tomczyku - relacjonuje szkoleniowiec. - Do przerwy kontynuowaliśmy dobrą grę, stwarzając sobie jeszcze 4-5 sytuacji, ale raziliśmy nieskutecznością. W tym okresie gospodarze nie mieli za wiele do powiedzenia, bo wycofali się na własną połowę i nie byli nawet w stanie zagrozić naszej bramce. Niestety w drugiej połowie pokazaliśmy zupełnie inne oblicze, bo zabrakło nam konsekwencji i koncentracji, przez co nie tylko mieliśmy ledwie jedną szansę na strzelenie gola, ale - po błędzie bramkarza - straciliśmy też prowadzenie. Szkoda, bo z przebiegu całego spotkania byliśmy zespołem lepszym, który zwłaszcza w pierwszej odsłonie dużo kreował i prowadził grę.
Takich problemów w pojedynku 8. kolejki grupy A Ligi Makroregionalnej nie miał zespół U-19 dowodzony przez Piotra Górnickiego, który na bocznym boisku przy Łukasiewicza 34 rozgromił ŁKS Łomża 6:1 (3:1). Bramki dla Wisły strzelili: Kamil Cistowski (dwie), Aleksander Pawlak, Filip Potrawiak, Artur Ignaczewski, Jakub Pawlak.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, natomiast mimo wszystko gościom udało nam się nas trochę zaskoczyć, bo nie spodziewaliśmy się, że będą grali tak wysoko pressingiem - mówi Górnicki. - O naszym wysokim zwycięstwie przesądził fakt, że wykorzystaliśmy wszystkie okazje do strzelenia bramki, choć łomżanie też kilka stworzyli, oraz że graliśmy konsekwentnie, z dużo cierpliwością, na co uczulałem moich zawodników przed spotkaniem i w jego trakcie. Ponadto chciałbym wyróżnić za postawę w tym meczu Jakuba Skierskiego, który pojawił się na murawie dopiero po raz drugi od momentu zerwania więzadeł krzyżowych, co nie przeszkodziło mu zaliczyć w drugiej połowie aż trzech asyst przy trafieniach kolegów.
Jeszcze wyższe zwycięstwo odnieśli podopieczni Krzysztofa Kwasiborskiego - ekipa do lat 15 pokonała na wyjeździe APN Olimp Ciechanów 8:1 po bramkach: Nikolasa Brzezińskiego i Szymona Rutkowskiego (dwóch) oraz Jakuba Łątki, Jakuba Szczurowskiego, Filipa Lodzińskiego i Konrada Przybyszewskiego. Było to spotkanie 7. kolejki I Ligi Wojewódzkiej C1.
- Do około 25. minuty pojedynek miał wyrównany przebieg – mówi Kwasiborski. - Mieliśmy przewagę, ale gospodarze groźnie kontrowali i właśnie po jednej z takich akcji jako pierwsi objęli prowadzenie. Strata bramki podziałała na nas bardzo mobilizująco, bo w ostatnich 10 minutach przed przerwą strzeliliśmy 4 bramki. Cała druga odsłona przebiegała już pod nasze dyktando, o czym dobitnie świadczy wynik. Wszystkie bramki dla nas padły z akcji, po kombinacyjnej grze i wymianie wielu podań, więc tym bardziej cieszę się, że za satysfakcjonującym rezultatem poszedł też styl.
Wiślakom z rocznika 2003 nie udał się natomiast wyjazd do Ząbek. W 7. kolejce Ekstraligi B2 piłkarze Rajmunda Koperka przegrali z liderem tabeli Ząbkovią 1:5 (0:3) - honorową bramkę dla płocczan zdobył Michał Szymonowicz. - Byliśmy słabsi o gospodarzy i generalnie nie wyszedł nam ten mecz - mówi Koperek. - Mieliśmy bardzo duże problemy w rozegraniu piłki pod presją rywali, przez co nie mogliśmy złapać naszego rytmu, i tradycyjnie nie potrafiliśmy sobie poradzić na naturalnej nawierzchni, na której nie trenujemy na co dzień, ale to nie jest wytłumaczenie. Już do przerwy przegrywaliśmy trzema bramkami, które padły dodatkowo po naszych wyraźnych błędach. W drugiej odsłonie szybko strzeliliśmy gola, ale Ząbkovia odpowiedziała kolejnymi trafieniami. Trudno być zadowolonym po takim spotkaniu, ale mimo wszystko chciałbym pochwalić zawodników, którzy weszli z ławki, m.in. Michała Szymonowicza, bo dzięki nim stworzyliśmy przynajmniej kilka groźnych okazji.