Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Każda passa ma swój koniec

 

- Zaczęliśmy sezon bardzo źle, ale patrząc w przeszłość były już serie znacznie gorsze. Ważne jest, aby zachowywać spokój, wierzyć w zespół, trenerów oraz w to co się robi, bo każda passa kiedyś się kończy i oby w naszym przypadku stało się to jak najszybciej. W czasie mojej pracy w Wiśle już nie z takich opresji potrafiliśmy wychodzić i proszę kibiców o wsparcie. Drużna bardzo tego potrzebuje - powiedział prezes Wisły Płock Jacek Kruszewski, apelujący do sympatyków naszego klubu o cierpliwość.

Po 5. kolejkach LOTTO Ekstraklasy w sezonie 2018/2019 Nafciarze z dorobkiem zaledwie dwóch punktów zajmują ostatnie bezpieczne, 14. miejsce w tabeli. Jedyne punkty w obecnych rozgrywkach zapewniły nam dwa wyjazdowe remisy 1:1 z Górnikiem Zabrze i Wisłą Kraków. Ich osiągnięcie było możliwe, dzięki golom strzelonym przez Ricardinho. Gdyby nie trafienia Brazylijczyka nie wyprzedzilibyśmy Cracovii i Pogoni Szczecin, za sprawą lepszego bilansu bramkowego i zamykalibyśmy ligową stawkę.

Nigdy wcześniej, w żadnym z jedenastu poprzednich sezonów w najwyższej klasie rozgrywkowej, Wiślacy nie mieli tak słabego startu w rozgrywkach. Takie są fakty. W przeszłości w takim okresie zdobywaliśmy od czterech do siedmiu punktów, a aktualnie mamy dwa. Najczęściej po naszej stronie był właśnie cztery oczka lub siedem - w obu przypadkach tyle udało się ugrać czterokrotnie. Gdy jednak wydłużymy liczbę kolejek do siedmiu (obecnie jest to czas do pierwszej przerwy reprezentacyjnej) szybko zauważymy, że granica punktowania zmieni się na 6-10, z wybijającymi się jako najczęściej osiągany wynik siedmioma punktami (cztery razy).

Drużyna Dariusza Dźwigały cały czas może więc poprawić rezultaty z sezonów 1994/1995, 1997/1998, 2000/2001, 2003/2004, 2006/2007 czy... 2017/2018, kiedy to zespół prowadzony przez Jerzego Brzęczka początku ligi również nie mógł zaliczyć do przesadnie udanych, a jak się to skończyło wszyscy doskonale pamiętamy. Przed Nafciarzami dwa starcia z teoretycznie dwoma najmocniejszymi przeciwnikami: mistrzem i wicemistrzem Polski, czyli Legią Warszawa i Jagiellonią Białystok, ale mamy nadzieję, że limit nieszczęść został już wykorzystany.

Aktualna passa, wliczając porażkę z Jagą na koniec minionej kampanii, to w sumie sześciu meczów bez zwycięstwa i tak nie jest przy tym najgorszą w naszej ekstraklasowej historii. Przed laty, a nawet nie tak dawno, bywało gorzej i... znacznie gorzej. Już w pierwszym sezonie w elicie wraz z kibicami musieliśmy wykazać się cierpliwością. Od 1 października 1994 roku do 11 marca roku 1995 czekaliśmy bowiem na zwycięstwo, co daje 10 meczów bez kompletu punktów i wcale nie jest niechlubnym rekordem. W międzyczasie, pierwszy raz ponieśliśmy również cztery porażki pod rząd i niestety w późniejszych latach ten wynik także został "poprawiony".

W sezonie 2006/2007 seria meczów bez wygranej wynosiła bowiem aż 14 spotkań. Rozpoczęła się 27 sierpnia 2006, a końca dobiegła dopiero 31 marca 2007. Z "dwucyfrówek" to by było na tyle, lecz dwukrotnie zdarzyło się nie wygrać dziewięciu kolejnych pojedynków w najwyższej lidze. Najpierw miało to miejsce w historycznym ze względu na pierwsze utrzymanie w gronie najlepszych - sezonie 1999/2000, a później po powrocie do ekstraklasy po blisko dekadzie banicji. W pierwszym przypadku do serii z liczbą dziewięć, doszła druga oznaczona numerem osiem, której częścią była też "szóstka", lecz w najgorszym możliwym znaczeniu. Mowa tutaj o sześciu przegranych. Takie "osiągnięcie" wyrównane zostało wiosną 2006 roku, gdy czeski szkoleniowiec Nafciarzy Josef Csaplár całą uwagę skupił na zdobyciu Pucharu Polski, co ostatecznie jego zawodnikom się udało i do dziś jest to największym sukcesem w ponad 70-letniej historii Wisły.

W sezonie 2016/2017 ekipa Marcina Kaczmarka nie potrafiła ograć odpowiednio: Bruk-Bet Termaliki Nieciecza (0:0), Wisły Kraków (2:3), Cracovii (0:1), Górnika Łęczna (1:2), Lecha Poznań (0:2), Arki Gdynia (0:0), Lechii Gdańsk (1:2), Piasta Gliwice (0:0) oraz Legii Warszawa (2:2) i trzeba przyznać, że był to jeden z najgorszych momentów nie tylko trenera Kaczmarka w Płocku, ale też kibiców Wisełki, którzy w poprzednich latach przyzwyczaili się, że klub co roku notuje systematyczny progres na płaszczyźnie sportowej. Trudny okres udało się przetrwać, a przełamanie czarnej serii przyszło wraz z pokonaniem Ruchu Chorzów 4:3, kiedy to hat-trickiem popisał się Piotr Wlazło. Światełkiem w tunelu było jednak wywiezienie remisu z Łazienkowskiej 3 w Warszawie, ponieważ po 56. minutach nic nie zapowiadało, że Derby Mazowsza mogą zakończyć się inaczej nie zwycięstwem Legii. A tak się właśnie stało. Na listę strzelców wpisali się wtedy Dominik Furman i Kamil Sylwestrzak, dzięki czemu przywieźliśmy punkt z tzw. "jaskini lwa"!

Tym razem to właśnie od wyjazdowego starcia z Legią (niedziela, 26 sierpnia, godz. 15:30) chcemy dla odmiany wkroczyć na zwycięską ścieżkę. W końcu każda passa kiedyś ma swój koniec!

 

 

 

Fot. Marian Zubrzycki/ 400mm.pl





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni