Konferencja prasowa przed #WPŁLGD
W spotkaniu z Górnikiem widzieliśmy dwie różne Wisły. Ta z pierwszej połowy nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji i rzadko wychodziła z własnej połowy boiska i ta z drugiej części, która poza pierwszymi minutami odważnie atakowała rywala, wypracowywała sytuacje strzeleckie i w konsekwencji wygrała mecz. Jaki czynnik wpłynął na taką zmianę w grze? Co trener powiedział zawodnikom w przerwie, jak ich zmotywował?
Maciej Bartoszek: - Myślę, że przede wszystkim zawodnicy zmotywowani byli już od pierwszych minut. W przerwie meczu, poza personalnymi zmianami, zmieniliśmy też sposób naszego bronienia, inne było też ustawienie w organizacji gry defensywnej i to przełożyło się na to, że wyglądaliśmy w grze ofensywnej zdecydowanie lepiej w tej drugiej połowie.
W meczu z Cracovią zmienił trener formację i wystawił 2 napastników. W ostatnim meczu powrócił pan do gry z jednym snajperem. Czy te zmiany są zależne od zespołu, z którym gramy? Czy zobaczymy jeszcze w tym sezonie Wisłę grającą dwoma napastnikami?
- Tak jak już mówiłem wcześniej, personalnie dobieram zawodników do sposobu gry i tego, jaki plan jest na mecz, ale na te decyzje wpływa też to, jakich zawodników mam dostępnych na dane spotkanie. Tych składowych jest wiele – to nie jest jeden czynnik, to jest złożona kwestia. Niewykluczone, że na jakieś spotkanie wyjdziemy jeszcze dwójką napastników, ale ten nasz układ gry 4-2-3-1, 4-1-4-1 na tę chwilę wygląda najlepiej. Na Cracovię był też inny plan, ale – tak jak już mówiłem po meczu – nie do końca to tak funkcjonowało, jakbyśmy chcieli.
Lechia nie wygrała od czterech kolejek, ale jest pewna następnego sezonu w Ekstraklasie, nie ma jednak szans na walkę o miejsce na podium, ale nadal ma szanse na puchary. Czy to ułatwi, czy utrudni Wiśle zdobycie kompletu punktów, bo tylko takiego wyniku oczekują kibice?
- Każdy z tych zespołów, z którymi gramy, graliśmy i teraz będziemy grali, to to są bardzo ciężkie, trudne mecze i bardzo ważne dla nas, ale i również dla naszych przeciwników. I tak samo będzie w tym najbliższym spotkaniu z Lechią Gdańsk. Wiadomo, tak jak tu redaktorzy słusznie zauważyli, Lechia walczy i cały czas się liczy w walce o puchary. My chcemy też zapewnić sobie spokojny byt w ekstraklasie na przyszły sezon, tak że kolejny trudny mecz przed nami. Ale czy to jest ciężej, czy w jakiejś sytuacji coś tam ułatwia, kompletnie nie biorę tego pod uwagę i nad tym się nie zastanawiam i jak już powiedziałem, ważne jest to, jak my będziemy wyglądali na boisku, jak będziemy realizowali założenia i jak ten mecz po prostu będzie się układał, bo to jest bardzo ważne, jak również to, w jakiej dyspozycji będą poszczególni nasi zawodnicy.
Widać, że szuka Pan optymalnego składu, na kogo postawi Pan w piątek? Może będą jakieś niespodzianki i szansa dla zawodników, by pokazali swoje umiejętności?
- Na kilku pozycjach mamy kilku w miarę wyrównanych zawodników o bardzo podobnych umiejętnościach, ale z może trochę innymi predyspozycjami piłkarskimi, dlatego dobór personalny na poszczególne mecze może po prostu być różny. Czy dam jakimś zawodnikom szansę? Jeżeli będę przekonany, że na ten mecz dany zawodnik będzie nam potrzebny, to wyjdzie w podstawowym składzie. Jeżeli będę uważał, że jego wejście może coś zmienić – też z tego skorzystam. Nie patrzę na to czy to jest taki czy inny zawodnik. Najważniejsze jest teraz to, żeby Wisła Płock punktowała i żebyśmy zapewnili sobie spokojny byt na przyszły sezon w ekstraklasie.
Zwycięstwo w piątek pozwoli Wiśle na spokojną końcówkę sezonu. Jakie rady przed meczem przekaże Pan zawodnikom?
- O czym będziemy rozmawiać, to zostawimy dla siebie. Myślę, że przede wszystkim musimy zagrać ten mecz konsekwentnie i realizować w odpowiedni sposób swoje założenia. Sytuacje, które będziemy mieli, musimy wykorzystywać, a przeciwnikowi najlepiej, gdybyśmy nie pozwolili na nic. To na pewno będzie kluczem do odniesienia pozytywnego wyniku, a piłka nożna jest też grą błędów i najważniejsze, żeby to przeciwnik więcej razy pomylił się w piątek na naszym boisku.
Jak wygląda sytuacja zdrowotna w Pana zespole przed starciem z Lechią?
- Mamy trochę zamieszania. Trochę tych urazów mniejszych, większych się namnożyło, ale też dobrze, że tutaj niektórzy zawodnicy wracają i myślę, że mimo wszystko, biorąc pod uwagę w jakim momencie jesteśmy – to jest końcówka sezonu – ta sytuacja nie jest zła. Mógłbym powiedzieć, że w pewnym sensie nawet nie odczuwam tutaj jakiegoś dyskomfortu. Zawsze lepiej jak ma się ten wybór większy i na pewno te jakieś urazy poszczególnych graczy mnie martwią i nie są w żaden sposób obojętne, ale mówię – musimy szukać innych rozwiązań, są inni zawodnicy i właśnie oni będą musieli dźwignąć ciężar tych spotkań. Tak to po prostu wygląda, taka jest kolej rzeczy.
Jest Pan na półmetku swojej pracy w Wiśle, zwycięstwo, remis, porażka, czy takiego wyniku się Pan spodziewał? Czego nie udało się zrealizować?
- Czy takiego wyniku się spodziewałem? Nie wiem. To trudne pytanie, bo generalnie wiadomo, że zawsze wychodzę po to, żeby najbliższy mecz po prostu wygrać. Po tych trzech meczach mamy cztery punkty. Może najbardziej żałuję tego, że nie udało się zdobyć przynajmniej punktu w meczu z Cracovią i tej porażki. A to, co najbardziej mnie cieszy, to widoczny progres w grze zawodników, widoczny progres w stwarzanych sytuacjach. Najpierw zanotowaliśmy jedno przełamanie, czyli dźwignęliśmy z bardzo niekorzystnego wyniku 0-2 na 2-2, następnie przełamaliśmy kolejną złą passę, która mocno oddziaływała na zespół, czyli 10 spotkań bez zwycięstwa, tak że ja myślę, że krok po kroku idziemy zupełnie w inną stronę i to jest najważniejsze. A tak już odpowiadając krótko – zawsze jest coś, co można by zrobić więcej, ale z drugiej strony cieszmy się z tego, w którym momencie jesteśmy w tej chwili i patrzmy na to, co przyniosą nam kolejne kolejki.
Za nadesłane pytania dziękujemy pani Joli Marciniak z Polskiej Agencji Prasowej, panu Michałowi Kublikowi z Radia Mixx i panu Pawłowi Skorbowi.