Odwiedziliśmy Intel Extreme Masters
Dla graczy komputerowych w Polsce… ale i na świecie istnieje pewne miejsce, do którego tłumnie powracają w zimą od wielu lat. To katowicki Spodek i impreza o nazwie Intel Extreme Masters. Wydarzenie trwające kilka dni zapełnia do granic możliwości zarówno prawie 12 tysięczną halę, Międzynarodowe Centrum Kongresowe, jak i plac przed Spodkiem, gdzie tłumy, mimo mrozu ustawiają się w kolejce, by po godzinach czekania odwiedzić arenę wirtualnych zmagań.
Zawodników esportowej Wisły nie było w Katowicach z dość oczywistego powodu - główne gry IEM w tym roku to Starcraft 2 oraz Counter-Strike. Imprezę odwiedzili natomiast organizatorzy Międzyszkolnej Ligi Esportowej, wiceprezes Tomasz Marzec oraz koordynator sekcji esport Marcin Sieczkowski. Wszystko to w celu zbierania doświadczenia, odbycia pewnych rozmów i podpatrzenia, jak organizowany jest jeden z najlepszych turniejów na świecie.
W czwartek, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem IEM, odbyła się zamknięta konferencja Global Esport Forum. Ponad 500 działaczy esportowych dyskutowało i słuchało o przyszłości esportu na świecie, kierunkach, w którym będzie się rozwijać. Nie zabrakło również akcentów z pogranicza świata wirtualnego oraz piłkarskiego - jedną z prezentacji prowadzili reprezentanci Ajaxu Amsterdam Esports.
- Wystąpienie Ajaxu było chyba najlepsze ze wszystkich, które miałem okazję śledzić. Przedstawiciele ich sekcji esportowej pokazali, w jaki sposób łączą granie w FIFA z interakcją z piłkarzami. Zszokowało mnie też samo podejście. Rzadko kiedy ktoś publicznie mówi, że Ajax był wielkim klubem, ale w latach 90-tych. Obecnie na ulicach Amsterdamu częściej zobaczymy dzieciaki w koszulkach Ronaldo czy Messiego i to właśnie holenderski klub zamierza zmieniać poprzez działania związane z esportem - podsumował Marcin Sieczkowski.
O ile w czwartek po Spodku i okolicach można było spokojnie się poruszać, o tyle w następnych dniach mieliśmy już do czynienia z przebijaniem się przez tłumy widzów. Impreza ruszyła.
Dla osoby nieuczestniczącej wcześniej w wydarzeniach związanych z esportem odwiedzenie IEM jest pewnym szokiem. Po pierwsze sama ilość ludzi budzi pytanie, co ich tak przyciąga? Odpowiedzią nie są wyjątkowo wysokie pule nagród (na IEM, w turniejach głównych pule nagród wyniosły prawie milion dolarów), gdyż o nie rywalizuje wąska grupa zawodowców wyłonionych podczas trwających przez cały rok turniejów kwalifikacyjnych. To aspekt kibicowski, podobny do tego, znanego ze stadionów. Trybuny podczas meczów cały czas żywo reagują na grę. Nie brak tutaj również normalnego dopingu, choć trzeba powiedzieć, że jest on bardziej subtelny w porównaniu do stadionu. Na scenie Stacraft2 zobaczyliśmy nawet sektorówki.
- Po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć w takim wydarzeniu. Ogólnie już sam rozmach i wielkość imprezy robi wrażenie. Jednak to co zobaczyłem na trybunach przeszło moje oczekiwania. Nie spodziewałem się tak licznie zgromadzonej publiczności, a ich reakcje na wydarzenia na scenie były pozytywnie zaskakujące. Dodatkowo możliwość spotkań z wieloma firmami, z którymi w przyszłości może uda nam się nawiązać współpracy, ale również z osobami nie tylko związanymi z esportem, m.in Marcinem Animuckim (prezesem Ekstraklasy S.A.) czy Szymonem Marciniakiem pokazują, że ta dyscyplina rozwija się bardzo szybko i zaczyna interesować wszystkich. Na pewno uczestnictwo w tym wydarzeniu dało trochę inne spojrzenie na świat esportu - podsumował Tomasz Marzec, który pierwszy raz przekonał się na własne oczy o pewnym fenomenie.
Poza turniejami głównymi IEM to także bardzo duży obszar targowy w Międzynarodowym Centrum Kongresowym. Praktycznie na każdym stoisku można spotkać było mniejsze turnieje w różne gry oraz gwiazdy sieci i mamy tu na myśli zarówno komentatorów esportowych, jak i najbardziej popularne postacie polskiego Youtube. Nie zabrakło również “cosplayerów”, czyli osób przebierających się za postacie z gier.
Pewną ciekawostką z naszego punktu widzenia, były rozgrywki ogólnopolskiej Ligi Akademickiej, która w naturalny sposób budzi skojarzenie z Płocką Międzyszkolną Ligą Esportową.
- Osobiście zaimponowało mi, że wszystko było zautomatyzowane, nie było przerw, rozgrywki toczyły się bardzo płynnie. Szybkie zmiany konfiguracji dla poszczególnych graczy sprawiły, że wpadłem na pomysł, jak można to też zrobić przy okazji naszej ligi, by usprawnić cały proces rozgrywania spotkań - powiedział Sebastian Kępczyński, jeden z organizatorów Miedzyszkolnej Ligi Esportowej.
Dla Wisły IEM to także okazja do spotkań i nawiązania lepszych kontaktów ze środowiskiem. Nie ukrywamy, że wiadomości płynące z Ekstraklasy odnośnie jej wirtualnego odpowiednika były na miejscu wielokrotnie omawiane i dyskutowane. Nie możemy zdradzić za wiele szczegółów, bo na razie prace są na poziomie koncepcji, która zadowoli wszystkie uczestniczące podmioty, ale wirtualna Ekstraklasa wystartuje najprawdopodobniej od przyszłego sezonu, czyli w FIFA 19, a każdy klub będzie posiadał dwójkę reprezentantów.
Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć z IEM 2018 na profilu Wisła Płock Esports.
Fot. Szymon Łabiński