Logotyp Wisła Płocka S.A.
Oficjalna strona internetowa
WISŁY PŁOCK S.A.


Piankowski: Myślę, że tę drużynę stać na wiele więcej

 

Awans o jedną lokatę, progres w grze i pole do rozwoju. O podsumowanie ubiegłego sezonu poprosiliśmy trenera drużyny kobiet, Adriana Piankowskiego.

 

No to jak zawsze zacznijmy od najbardziej ogólnego podsumowania sezonu.

Myślę, że powinniśmy raczej zająć wyższe miejsce niż to 8., bo na pewno z gry byliśmy drużyną z górnej części tabeli. Natomiast, no... Po prostu zabrakło nam gdzieś umiejętności pod samą bramką przeciwnika, żeby to udokumentować, bo myślę, że w każdym spotkaniu tych sytuacji mieliśmy dużo i brakło nam naprawdę bardzo niewiele, żeby te punkty zdobywać. Już to kiedyś powiedziałem, ale myślę, że znowu, gdybyśmy ten sezon lepiej zaczęli… To już nie chodzi nawet o wygraną, tylko o takie nabranie pewności siebie. Gdybyśmy te dwa pierwsze mecze, w których najzwyczajniej w świecie byliśmy lepsi od przeciwnika, gdybyśmy tam zdobyli sześć punktów, to myślę, że taka ogólna pewność siebie byłaby dużo wyższa i na pewno byśmy skończyli wyżej. Miejsce nie jest najgorsze, natomiast myślę, że tę drużynę stać na wiele więcej niż 8. miejsce.

No właśnie, czy trener jest w ogóle zadowolony z drużyny, bo to jest poprawa w stosunku do poprzedniego sezonu o jedną lokatę?

Samo miejsce nie jest jakieś fenomenalne, natomiast jeżeli chodzi o taki całokształt, myślę, że jestem zadowolony. Biorąc pod uwagę, że chwilę przed startem sezonu klub niespodziewanie zmieniła Natalia Majchrzak, gdzie w dużej części planowaliśmy oprzeć gdzieś naszą grę o nią, potem, przed drugą rundą kontuzji na całą wiosnę nabawiła się Oliwia Marcinkowska, która była już takim naszym rozwiązaniem na brak tej skuteczności, co nawet widać po statystykach, gdzie nie grała całą drugą rundę, a i tak jest w top 5 strzelczyń. Tak że z miejsca może nie do końca, natomiast z gry się bardzo mocno rozwinęliśmy. Myślę, że o ile w tym pierwszym sezonie w II lidze po prostu trochę walczyliśmy o przetrwanie i o to, żeby nie spaść, tak w tym już bardzo mocno się rozwijaliśmy. Myślę, że szczególnie na przykładzie naszych środkowych obrońców jest to widać, jak one bardzo poprawiły grę w takim kryciu, w doskakiwaniu do przeciwnika. Bardzo też poprawiliśmy to, jak atakujemy pole karne przeciwnika, żeby te bramki zdobywać. Cały czas troszeczkę brakuje, natomiast poprawa jest bardzo, bardzo duża.

Właśnie, trener mówi o poprawie stoperek, a patrząc na 54 bramki stracone, to jest jednak dużo. Jak skonfrontować to, co trener powiedział, z tymi suchymi faktami?

Znaczy, bramki zazwyczaj nie padają z winy środkowych obrońców. Od samego początku istnienia tej drużyny praktycznie powtarza się to samo: że my moglibyśmy tych bramek tracić mniej, być może moglibyśmy jakieś tam punkty zdobywać częściej, być może nawet awansować szybciej. Natomiast nigdy mi nie zależało na tym, żebyśmy tylko się bronili, wygrywali 1:0 i chełpili się tym, że wygraliśmy. Myślę, że cały czas ta drużyna jest w takim miejscu, że ona może się rozwijać i dopóki nie mamy takiej dużej pewności, że awansujemy, to gdzieś o wiele bardziej wolałem ryzykować i się rozwijać, żeby na każdy następny mecz być lepszą drużyną, żeby zawodniczki były lepsze, niż żeby uparcie dążyć, żeby tylko tych bramek nie tracić. Oczywiście mogliśmy tych bramek stracić dużo mniej – nawet w tej rundzie mogliśmy na przykład w tym meczu z Górznem, czy ze Szczecinem cofnąć się i liczyć, że może nie stracimy bramki, może zrobimy kontratak, natomiast w długofalowym rozwoju by nas to na pewno spowolniło, a nie to było naszym celem.

A co było najmocniejszą stroną tej drużyny w minionym sezonie?

Na pewno dobrze wyglądaliśmy w momencie, gdy przeciwnik próbował nas wysoko atakować. Potrafiliśmy sobie z tym naprawdę w bardzo dobry sposób poradzić czy to wychodząc krótkimi podaniami, czy poprawiliśmy też bardzo taką akcję, gdzie zaczynamy długim podaniem i trzeba tę piłkę zebrać. Dobrze też wyglądaliśmy w takim ataku, gdy przeciwnik się cofnął, bo były czasy, gdzie mieliśmy z tym naprawdę duży problem i nie potrafiliśmy cofniętego przeciwnika rozmontować. Natomiast dodaliśmy bardzo dużo rzeczy, bardzo dużo takiego ruchu bez piłki w dobre miejsca, w dobrym momencie, tak że w tym wyglądaliśmy dobrze. No i też zaryzykuję stwierdzenie, że byliśmy jedną z najlepszych drużyn w tej lidze, jeżeli chodzi o pressing na połowie przeciwnika, bo myślę, że robiliśmy to naprawdę dobrze, kilka bramek z tego strzeliliśmy. Tak jak my zaczynając od bramki raczej nie mieliśmy z tego problemu, tak nasi przeciwnicy, rzadko kiedy mogli wyjść od bramki w sposób kontrolowany, no bo w tym byliśmy, myślę, naprawdę dobrzy, naprawdę dużo wysiłku w to włożyliśmy.

Z jakiej jednej rzeczy trener jest najbardziej zadowolony w tym sezonie?

Taką rzeczą, którą chyba najbardziej poprawiliśmy jest, nie wiem jak to nazwać, tak jednym słowem, ale taka ogólna ruchliwość zespołu, taka mobilność, sytuacja, gdzie na przykład przeciwnik kryje nas bardzo blisko, czy kryje nas bardzo dobrze i tego miejsca na boisku jest mało. I myślę, że to był taki pierwszy sezon, gdzie my naprawdę bardzo dużo ruszaliśmy się bez piłki, gdzie już nie bazowaliśmy tylko na tym, żeby zająć dobre miejsca i spróbować tam dostarczyć piłkę, tylko no naprawdę potrafiliśmy już w taki zorganizowany sposób, wynikający z tego, co się dzieje na boisku, a nie narzucony z góry, znaleźć sobie jakieś wolne miejsce, zająć je i zareagować na to, co przeciwnik zrobi. No myślę, że to była taka największa poprawa od samego początku, bo chyba nigdy do tej pory tak płynnie tego nie robiliśmy.

Z jednej strony zespół dwukrotnie pokonał Słupczankę, której ostatecznie zabrakło punktu do tego, żeby tę ligę wygrać, a z drugiej strony przydarzyły się takie wysokie porażki z LFA Szczecin i Nowym Świtem Górzno. Z czego wynikają te wahania formy?

Mecz ze Szczecinem, no to w ogóle ciężko brać pod uwagę, bo to był nasz najdalszy wyjazd, na który my pojechaliśmy, dość mocno osłabieni kadrowo. Tak że, no, raczej bym nie brał go pod takie ogólne zestawienie, bo też mimo braków kadrowych nie pojechaliśmy się tam bronić, więc gdzieś tam brałem pod uwagę, że tak to może się skończyć. Natomiast jeżeli chodzi o ten mecz z Górznem, myślę, że może gdybym się mógł cofnąć w czasie, to pewnie bym zaryzykował i może próbował się po strzeleniu bramki cofnąć, może nie narażać aż tak na kontrataki, natomiast to jest gdzieś taka charakterystyka tej drużyny, że próbujemy bronić wysoko, a Górzno jest ewenementem na skalę tego kraju, żeby drużyna, która jest w względzie słabo zorganizowana, miała aż tak dobre zawodniczki z przodu, no i tego dnia one były po prostu wiele lepsze niż nasz blok obronny. A do tego też zawsze te mecze w końcówce sezonu mają jakąś taką swoją charakterystykę, że gdzieś tam, jeżeli już nie walczysz o mistrzostwo, no to ta koncentracja może być różna, to podejście może być różne. Nie chcę na to zrzucać, ale pewnie też gdzieś to tam troszeczkę zaważyło.

A czego tej drużynie brakuje, żeby w kolejnym roku-dwóch walczyć o awans do I ligi?

Najłatwiej powiedzieć będzie, że brakuje jakości, ale na pewno brakuje przynajmniej jeszcze jednego dobrego napastnika, czy to środkowego, czy to skrzydłowej, która po prostu będzie skuteczna pod bramką, bo niezależnie jak każdy mecz wyglądał, to sytuacji mieliśmy dużo, ale brakowało nam skuteczności. Przede wszystkim myślę, że też to chyba już będzie najwyższa pora po tych dwóch latach, gdzie przyzwyczailiśmy się do tej II ligi po prostu nauczyć się bronić troszeczkę bliżej swojej bramki, a nie cały czas próbować odbierać piłkę wysoko. Myślę, że to ta drużyna ma już na dobrym poziomie. No i najwyższa pora, powiedzmy brzydko, „dorosnąć” i grać jak już taki typowy seniorski zespół, że czasem są momenty, że trzeba się troszeczkę cofnąć, obniżyć, grać bliżej siebie, żeby przeciwnik miał większe problemy z jakimś tam mijaniem całego bloku.

Wiemy już, że trener odchodzi, więc chciałam podziękować i pogratulować za te lata pracy na rzecz rozwoju piłki kobiecej w naszym mieście. Czy trudno było taką decyzję o odejściu podjąć?

Przez ostatnie 13 lat [od 2013 roku w zespole seniorek Królewskich Płock, który później został przejęty przez nasz klub – przyp. red.], myślę, że to była taka najważniejsza rzecz, którą robiłem, która zajmowała mi większość mojego czasu. Ja też bardzo poważnie traktowałem to, co robię i bardzo poważnie traktowałem tę drużynę nawet te kilkanaście lat temu, gdzie graliśmy w tej najniższej lidze i mecze czasami wyglądały jak wyglądały. Ciężko, tym bardziej, że ja bardzo mocno wierzę w to, że tutaj są bardzo dobre warunki, żeby awansować dalej, żeby to rozwijać, szczególnie teraz, gdzie klub awansował do ekstraklasy mężczyzn, gdzie dziewczęce drużyny młodzieżowe są już po prostu stabilne, są na dobrym poziomie, są bardzo blisko o to, żeby grać w Centralnej Lidze Juniorek, tak że ciężko mi emocjonalnie, no bo jednak przez 13 lat prawie codziennie się tutaj widywaliśmy. No i też ciężko, no bo mówię, ja bardzo mocno wierzę, że tu jeszcze można dużo zrobić, natomiast chcę na samym końcu też wierzyć, że coś musi być zmienione w tej drużynie, żeby ona się rozwinęła i być może to musi być osoba trenera. Myślę, że też tutaj jako drużyna kobieca klub ma dobre warunki i na tle zespołów szczególnie z Mazowsza myślę, że gdzieś jesteśmy w topce. Natomiast drużyna potrzebuje jeszcze troszeczkę większego wsparcia. Myślę, że dziewczyny trenują, no zaryzykuję, nawet gdzieś blisko profesjonalizmu, natomiast nie dostają za to żadnego wynagrodzenia ani stypendium i te warunki jeszcze nie są do końca tak profesjonalne, jak powinny być. Myślę, że przy troszeczkę większym zaangażowaniu klubu w tę drużynę, te dziewczyny mogą się jeszcze bardzo rozwinąć, tym bardziej, że myślę, że jest szansa, żeby zacząć też tu robić jakieś transfery. Myślę, że ktoś z zewnątrz da radę do tego przekonać zarząd klubu i mi będzie bardzo miło, jeżeli się okaże, że ta drużyna się rozwinęła i walczy o awans do I ligi.





ZOBACZ TAKŻE:


Właściciel

Sponsor strategiczny

Sponsorzy główni