"Strzał w dychę" z Nafciarzami!
Koniec sezonu to zazwyczaj czas wszelkiego rodzaju podsumowań. Jednym z ciekawszych jakie da się znaleźć w ostatnich dniach w Internecie jest "strzał w dychę", przygotowywany przez portal Weszło. W każdej z kategorii wybieranych jest dziesięciu najlepszych graczy w lidze na poszczególnych pozycjach, którym przypisywana jest jedna z pięciu klas: A - międzynarodowa, B - reprezentacyjna, C - wyższa ligowa, D - solidna ligowa oraz E - z braku laku.
Najważniejszym jest jednak fakt, że w siedmiu z ośmiu przygotowanych rankingów znalazło się miejsce dla zawodników Wisły Płock! Jedynie w zestawieniu TOP 10 bramkarzy brakuje przedstawiciela Nafciarzy. W każdej z pozostałych kategorii: prawi obrońcy, środkowi obrońcy, lewi obrońcy, defensywni pomocnicy, ofensywni pomocnicy, skrzydłowi oraz napastnicy, znajdziecie przynajmniej jednego piłkarza drużyny Jerzego Brzęczka. W gronie wyróżnionych znaleźli się: Cezary Stefańczyk, Alan Uryga, Arkadiusz Reca, Damian Szymański, Dominik Furman, Semir Štilić, Giorgi Merebashvili oraz José Kanté.
Pierwszym z graczy, którego doceniono za postawę w sezonie 2017/2018 został Stefańczyk (klasa D), który sklasyfikowany został na 7. miejscu wśród prawych obrońców. Wybór Stefana, który w zakończonych rozgrywkach ubierał najwięcej minut ze wszystkich Wiślaków, uzasadniono w taki sposób: - Kolejnym graczem, który wskoczył na zaskakująco wysokie obroty, jest Cezary Stefańczyk. O ile pierwszy sezon po powrocie Wisły Płock do ekstraklasy był w jego wykonaniu raczej przeciętny i wydawało się, że jeśli klub chce się rozwijać, to musi wzmocnić tę pozycję, o tyle teraz doświadczony zawodnik był pewnym żołnierzem Brzęczka. Opuścił jeden mecz ze względu na cztery żółte karki, a poza tym nie został zmieniony nawet na minutę.
Naszego niezastąpionego defensora wyprzedzili: Martin Konczkowski (Piast Gliwice), Damian Zbozień (Arka Gdynia), Łukasz Burliga (Jagiellonia Białystok), Alan Czerwiński (Zagłębie Lubin), Bartosz Rymaniak (Korona Kielce) oraz Robert Gumny (Lech Poznań).
W dziesiątce najlepszych stoperów nie mogło z kolei zabraknąć najbardziej bramkostrzelnego obrońcy Nafciarzy - Alana Urygi (klasa D). W przypadku wychowanka Wisły Kraków nie można jednak zapomnieć o bardzo dobrej postawie nie tylko pod bramką przeciwników, ale również we własnym polu karnym. Jako uzasadnienie wyboru dziewiątego Urygi podano: - Jeżeli Alan Uryga przez cały następny sezon będzie prezentował taką formę jak przez pół roku w Płocku, w kolejnym zestawieniu na pewno umieścimy go wyżej. Gdy Wisła pozyskiwała go po kilku miesiącach bezrobocia po odejściu z… Wisły, przeszło to bez wielkiego echa. Uryga był chyba dodatkowo zmotywowany sposobem, w jakim rozstała się z nim „Biała Gwiazda” i wiosną osiągnął życiową formę. Ponadto dołącza do grona stoperów potrafiących zdobywać bramki (cztery).
Przed nim uplasowali się: Mateusz Wieteska (Górnik Zabrze), Ľubomír Guldan (Zagłębie Lubin), Zoran Arsenić (Wisła Kraków), Michał Pazdan (Legia Warszawa), Nemanja Mitrović (Jagiellonia Białystok), Michał Helik (Cracovia), Emir Dilaver (Lech Poznań) oraz Ivan Runje (Jagiellonia Białystok).
Wyżej od dwóch kolegów z formacji obronnej znalazł się Arkadiusz Reca (klasa D), który zajął miejsce tuż za podium rankingu ligowców w kategorii lewi obrońcy. Czwarta pozycja dla zawodnika, który na skraju defensywy zaczął występować dopiero w 10. kolejce sezonu wydaje się być świetnym wynikiem. Równie dobrym co liczby wypracowane przez Arka, który w minionej kampanii imponował grą ofensywną - zdobył trzy bramki, zanotował pięć asyst i wywalczył jeden rzut karny.
- Półkę niżej – choć też trzeba ich ocenić pozytywnie – znaleźli się Maciej Sadlok, Arkadiusz Reca i Michał Koj. Wszyscy bardzo groźni w ofensywie, wszyscy z pewnymi problemami, gdy chodzi o grę obronną. Sadlok z najmniejszymi, Reca z największymi. Trudno jednak spychać go za Koja, który na wiosnę stracił miejsce po części przez kontuzję, po części przez niezłe wejście do drużyny młodego Adriana Gryszkiewicza - czytamy w uzasadnieniu wyboru Recy.
Kategoria defensywni pomocnicy jest jedyną, w której znajdziemy dwóch przedstawicieli Wisły Płock, ale przecież nie mogło być inaczej. Grający praktycznie najwięcej w drużynie Jerzego Brzęczka dwaj środkowi pomocnicy Damian Szymański (klasa D) i Dominik Furman (klasa D) w zakończonym 20 maja sezonie w klasyfikacji kanadyjskiej uzbierali w sumie aż 15 punktów, a przy tym nie uciekali od bezkompromisowej gry przez co obejrzeli łącznie 24 żółte i 2 czerwone kartki.
- Piąte i szóste miejsce należą do młodzieży. Damian Szymański to cichy bohater walki Wisły Płock o europejskie puchary – oddany bez żalu z Jagiellonii imponował w zespole Jerzego Brzęczka agresywnością i walką w środku pola. Do przodu może nie grał już tak świetnie, ale ze swoich zadań defensywnych wywiązywał się nie gorzej niż Llonch czy Trałka. Drugi wynik w lidze pod względem liczby prób odbiorów mówi sam za siebie - napisano o Szymańskim.
- Dlaczego akurat Jodłowiec i Furman? Pierwszy ma za sobą przyzwoitą jesień i naprawdę niezłą wiosnę. Gdy już na stałe wskoczył do składu Piasta, ten zaczął wyglądać w środku pola jak zespół z prawdziwego zdarzenia. Do tego „Jodła” dołożył gola i pięć asyst, co – umówmy się – w tak mało bramkostrzelnym zespole jak Piast było dobrym osiągnięciem. Furman z kolei może pochwalić się dwoma golami, siedmioma asystami i dwoma kluczowymi podaniami. Byłoby nietaktem, gdybyśmy pominęli w tym zestawieniu jednego z najlepszych asystentów minionego sezonu. Ale mamy wątpliwości, czy zasłużył na coś więcej niż ostatnie miejsce w TOP10. Miewał mecze fatalne, dwukrotnie wylatywał z boiska, zdarzało mu się przeczłapać pół spotkania. A mówimy tu przecież o pomocnikach defensywnych - a w taki sposób uargumentowano wybór Furmana.
Najwyższe miejsce ze wszystkich wyróżnionych Nafciarzy zajął Semir Štilić (klasa C). Bośniacki rozgrywający wygrał klubową klasyfikację kanadyjską (12 punktów) i był blisko zwycięstwa również w rankingu ligowców na swojej pozycji. Wyprzedził go jednak Darko Jevtić z Lecha Poznań i dlatego też 30-letni pomocnik musiał zadowolić się drugą lokatą. - Za plecami Jevticia jest jego prototyp sprzed kilku lat, czyli Semir Stilić. Stary, dobry Semir. Może i wrócił do Polski z podkulonym ogonem, może i nigdy nie zaistniał w poważnej piłce, ale to zawodnik idealnie skrojony pod Ekstraklasę. Poczłapie, pokręci się na połowie rywala, nie popracuje w pressingu, ale jeśli trzeba będzie, to dogra piłkę na centymetry, a napastnik wycałuje go po rękach. Cztery gole, siedem asysty i dwie asysty drugiego stopnia. Na wplątanie Wisły Płock do walki o europejskie puchary to wystarczyło.
Warto jeszcze odnotować, że zestawienie ofensywnych pomocników zamyka pierwszy letni nabytek Wisły Płock - Mateusz Szwoch.
Kolejnym graczem niebiesko-biało-niebieskich w "strzale w dychę" jest Giorgi Merebashvili (klasa C). Doświadczony skrzydłowy ostatecznie - tak jak Stefańczyk - znalazł się na siódmej pozycji, choć najprawdopodobniej mógłby pokusić się o lepszy wynik, gdyby nie kontuzja, która wyeliminowała go ze znacznej części fazy finałowej. Przed reprezentantem Gruzji uplasowali się Adam Frączczak (Pogoń Szczecin), Przemysław Frankowski (Jagiellonia Białystok), Michał Kucharczyk (Legia Warszawa), Damian Kądzior (Górnik Zabrze), Arvydas Novikovas (Jagiellonia Białystok) oraz Rafał Kurzawa (Górnik Zabrze).
- Z kolei z Giorgim Merebaszwilim jest odwrotny problem. Bo niby cały czas pozostaje aktywny, lubi być pod grą, ale często sprawia wrażenie gościa, który efektowność przekłada ponad efektywność. Jasne, za odwagę należy go chwalić, wszak tylko Carlitos oraz Novikovas częściej od niego wchodzili w dryblingi, ale robili to znacznie skuteczniej. Gruzin kiwał się ze skutecznością na poziomie 46%, a że większość – nawet znacznie bardziej przeciętnych ligowców – potrafiła wyśrubować ten wynik do 50, a nawet 60%, to trudno zachwycać się Giorgim. Z drugiej strony, gdyby był bardziej skuteczny i w tym aspekcie, to pewnie aż tak długo w Wiśle Płock by nie występował… - tłumaczono wybór Mereby.
José Kanté (klasa D) to z kolei ostatni z Wiślaków, który bez problemów znalazł się w dziesiątce najlepszych zawodników w swojej kategorii. Najlepszy strzelec naszego klubu w dwóch ostatnich sezonach, wśród napastników został umieszczony na pozycji numer dziewięć, za: Carlitosem (Wisła Kraków), Igorem Angulo (Górnik Zabrze), Krzysztofem Piątkiem (Cracovia), Jarosławem Niezgodą (Legia Warszawa), Jakubem Świerczokiem (Zagłębie Lubin), Christianem Gytkjaerem (Lech Poznań), Marco Paixão (Lechia Gdańsk) oraz Marcinem Robakiem (Śląsk Wrocław).
Wybór Hiszpana reprezentującego na arenie międzynarodowej Gwineę wyjaśniono: - Klasa D wędruje z kolei do Robaka, Kante i Kaczarawy. Pierwszy przeżył miłe chwile, wchodząc do klubu stu i notując przy tym dobry sezon, tak trzeba nazwać 19 trafień dla Śląska. Natomiast dwóch obcokrajowców być może w ekstraklasie oglądać nie będziemy i gdyby tak się stało, pewnie nie płakalibyśmy w poduszkę, ale daleko im do miana zagranicznego szrotu. Mają swoje wady – Kante średnią skuteczność, Kaczarawa pewną pokraczność – ale niewątpliwie potrafią grać w piłkę. Punkty w klasyfikacji kanadyjskiej, u oby w liczbie w dwucyfrowej, tę opinię potwierdzają.