Szczególny miesiąc dla José Kanté
Już za dziewięć dni, dokładnie 9 lutego o godzinie 18:00, Wisła Płock podejmować będzie zespół Górnika Zabrze. Dla Nafciarzy będzie to dopiero czwarty mecz o punkty w lutym. Kto i w jaki sposób łączy trzy dotychczasowe potyczki ze Śląskiem Wrocław, Koroną Kielce oraz Zagłębiem Lubin?
Na wstępie cofnijmy się jednak o dwa lata. 12 stycznia 2016 roku Górnik sprowadził hiszpańskiego napastnika z cypryjskiego AEK-u Larnaka. Miesiąc później - 13 lutego ten zawodnik po raz pierwszy wystąpił w LOTTO Ekstraklasie. Nie był to dla niego debiut, który będzie wspominał latami, bowiem zabrzanie ulegli na wyjeździe Cracovii aż 0:3.
W pozostałych lutowych pojedynkach Górnicy przegrali w Wielkich Derbach Śląska z Ruchem Chorzów (0:2), a na koniec miesiąca zremisowali bezbramkowo ze Śląskiem. Na początku nowego roku zgarnęli jeden punkt, ale nie zdobyli żadnej bramki. Liczymy, że podczas zbliżającej się inauguracji rundy wiosennej sezonu 2017/2018 będzie podobnie.
Kolejne mecze zabrzan w 2016 nie były dużo lepsze. Dopiero 20 kwietnia w jedenastej wiosennej kolejce zgarnęli komplet punktów i od tamtej pory aż do końca sezonu nie znaleźli już pogromcy. Wygrali jednak zaledwie jedne zawody i w tabeli wyprzedzili tylko Podbeskidzie Bielsko-Biała, co oznaczało spadek z najwyższej ligi i przenosiny Hiszpana do beniaminka z Płocka.
8 sierpnia w szeregach Nafciarzy zdobył pierwszą bramkę na polskich boiskach, a co więcej na zakończenie rozgrywek był najlepszym strzelcem drużyny z 10 trafieniami. Przed nim dwucyfrową liczbą goli dla niebiesko-biało-niebieskich w jednym sezonie w elicie uzyskało zaledwie kilku legendarnych graczy: Rafał Siadaczka, Paweł Miąszkiewicz, Mariusz Nosal oraz Ireneusz Jeleń, co oznaczało, że dołączył do elitarnego grona.
Trzy z tych bramek zanotował w lutym 2017, który rozpoczął o wiele lepiej niż ten wcześniejszy. Koniec końców na listę strzelców wpisał się w każdym z ubiegłorocznych spotkań w drugim miesiącu roku. Dwukrotnie przy udziale Giorgiego Merebashviliego i raz dzięki asyście Damiana Piotrowskiego.
José Kanté Martínez, bo o nim mowa, w zimowych sparingach dwa razy pokonał bramkarza Gryfa Wejherowo i raz rosyjskiego Urala Jekaterynburg. Limitu z pewnością nie wyczerpał i już na starcie drugiej części rozgrywek postara się powiększyć swój dorobek strzelecki. Nie pogniewamy się, jeśli w podobny sposób jak poprzednio, gdy jedna bramka była ładniejsza od drugiej.
Fot. Piotr Kucza / 400mm.pl